26 grudnia 2013
Ad rem #4
> Dan Ariely: What makes us feel good about our work?
Zgadzam się z każdym słowem.
> Dan Pallotta: The way we think about charity is dead wrong
Działa!
> Jak się budzić pełnym energii
Uwielbiam badania pokazujące wpływ słów na umysł. Tutaj pokazana jedno z ciekawszych - “nie mogę” czy “nie robię”?
> A Scientific Guide to Effectively Saying No
23 grudnia 2013
Immunoterapia
Na początek dostałem podstawową paczkę leków (Nasonex i kilka innych do użytku doraźnego), a właściwe tabletki z alergenami (lub placebo) otrzymam za kilka tygodni jeśli będzie ze mnie odpowiedni kandydat do dalszych badań. Odpowiedni znaczy taki, który coś do projektu wniesie, a jednocześnie nie będzie sprawiał zbyt wiele problemów. :P
Codziennie oprócz przyjmowania Nasonexu (działanie przeciwzapalne na błony śluzowe nosa i zatok) rano i wieczorem mam paczkę nowych obowiązków. Po obudzeniu się dmucham kilka razy w elektroniczny pikflometr mierzący wartość PEF (szczytowy przepływ wydechowy). Kolejno przesyłam dane o wynikach do palmtopa, z którego następnie wysyłam raporty przez sieć do samej firmy. Wieczorem natomiast odpowiadam na kilka pytań odnośnie stanu zdrowia w szczególnym odniesieniu do objawów astmy oraz stanu nosa, zatok i oczu.
Taki jestem ambitny, że poprosiłem doktorkę o ustawienie przypomnienia o porannych raportach na 7 rano. I tak przebrnąłem przez okres początkowych męczarni codziennego wstawania z samego rańca, aż do teraz kiedy to często budzę się bez budzika. Sygnał przypomnienia należy do jednych z najgorszych jakie miałem okazje słyszeć w swoim, już dwudziestoletnim, życiu i dodatkowo światłość ekranu wali po oczach jak latarka Maglite'a. Nic więc dziwnego, że szybko nauczyłem się wstawać przynajmniej kilka minut przed tym wspaniałym codziennym wydarzeniem. Póki co to największy pozytywny efekt tego badania - wczesne wstawanie. Zobaczymy co przyszłość przyniesie, może w końcu pozbędę się mojego zatkanego nosa bez kataru. ;)
A tymczasem życzę szczęśliwych, wesołych i udanych świąt Bożego Narodzenia w gronie rodzinki!
21 grudnia 2013
Zimny prysznic
Kiedyś nawet był wykład pewnego pana, który mówił o zimnym prysznicu. Coś w stylu "Taking old showers can change your life". Jak? Ano tak, że zmuszają nas do wyjścia z naszych małych światów i zrobienia czegoś niewygodnego, do podjęcia wyzwania, które wcale nie musi być przyjemne. Rezultat? Śmielsze kroczenie przez życie i lepsze podejmowanie decyzji. Śmieszne, wiem. Ale działa. :)
19 grudnia 2013
Ad rem #3
Prostudencki youtube. Sporo ciekawych, tanich przepisów ma ostatnie dni miesiąca, kiedy to czasem nasze fundusze są już na wyczerpaniu.
> 5 sposobów na… przeżycie za 5zł dziennie
Dzięki temu w końcu zrozumiałem rozwój człowieka w początkowych stadiach. Histologię z embriologią już dawno zaliczyłem, ale wciąż się dokształcam z własnej żądzy wiedzy (taaak, czasami się coś takiego trafi). Link od kolegi z WUMu.
> Medical embryology - Difficult concepts of early development
Mrs Kelly natychmiastowo zmieniła moje podejście do stresu. Na zdrowsze.
> Kelly McGonigal: How to make stress your friend
Pozycja obowiązkowa dla wszystkich wchodzących w przedział wiekowy “gorących dwudziestek”.
> Meg Jay: Why 30 is not the new 20
15 grudnia 2013
Immunaway
Zaliczenie z immunologii odwołane! Chwała starostom i dobrym ludziom z tejże katedry. Zrozumiano nasze modły i prośby. Zdali sobie sprawę, że raczej nie immunologia będzie gościć w naszych głowach pod koniec tego semestru.
Jako że na koniec półrocza musi być zaliczenie z oceną, kochana pani z katedry wyliczy nam nasze tróje i inne oceny na podstawie zdobytych punktów z ćwiczeń. Mam ich sporo. Yeeee :D
12 grudnia 2013
Ad rem #2
Przestroga dla tych, którzy chcieliby poeksperymentować z substancjami wspomagającymi "myślenie". Artykuł długi, ale wystarczy przeczytać początek wraz z kilkoma komentarzami by zrozumieć przesłanie.
> Why I don't supplement with piracetam
Kilka lekcji dla młodzieży, starszym też się przydadzą
> 20 Ways To Manage Your 20s
Potwierdzenie tego co było wiadome od dawien dawna - chopy a baby
> Badania dowiodły różnic w budowie mózgu kobiety i mężczyzny
Zestawienie naprawdę dobrych porad pomocnych w zwiększaniu swojej produktywności
> 50 Amazing Lifehacks for Productivity
Leżę i kwiczę. Sucharowy raj. Moj ulubiony rodzaj humoru tuż obok medycznego ;) Zajrzyjcie też na część drugą.
> Rodzaje gówna
Wielokrotnie słyszałem zdania o szkodliwości pisania słodkich sesemesków na umiejętności językowe. Kolejny TED pokazuje, że jest na odwrót
> John McWhorter: Txtng is killing language
10 grudnia 2013
Zapowiedź
Na rękę idzie nam za to katedra psychologii, z którą zawarliśmy porozumienie jak normalni ludzie. Socjologia już za nami z dobrymi ocenami; informatyka skończona i dalej pełznie jako statystyka. Mikroby zobaczymy, pierwsze kolokwium poszło nieźle. O patofizjologię nikt się nie martwi, bo nasz asystent to perła wśród piw w tegorocznym studenckim życiu. Gdzieś zaczynamy etykę - ćwiczenia nieobowiązkowe, na które chodzi większość grupowej studenty. Pierwszy poważny przedmiot na tych studiach mający jakiś widoczny, praktyczny związek z zawodem.
Tymczasem wolny tydzień, kiedy to nawet do rodzinnego domu poniosło mą rzyć. I mam już nawet smaczne piersi! :)
6 grudnia 2013
Ad rem #1
Zawartość postów to nic innego jak odnośniki do wartościowych treści w różnorakich formach okraszone moim krótkim komentarzem. Nie mam zamiaru wrzucać byle czego, ale zawsze coś konkretnego. Praktyczne wskazówki, materiały po których zbieram żuchwę (nie ma dolnej szczęki!) z podłogi czy też takie, które wywarły wpływ na moją organizację czasu, zachowanie, relacje. Rzeczy, o których dobrze jest pamiętać, które nadal będą wartościowe po roku i dłużej, do których zechcę wrócić. Oprócz tego standardowe posty też będą się ukazywały, a jakże. Teraz jednak pozostaje mi życzyć miłej lektury, oglądania i słuchania, a więc - ad rem oraz szczęśliwych mikołajek ;)
Sama prawda :)
> Students can’t resist multitasking, and it’s impairing their memory | text
Ogień, nóż i tak dalej. Wszystko co dobre dla naszego bobasa
> Gever Tulley - 5 dangerous things you should let your kids do | ted
Nigdy nie przeczytałem tylu komentarzy, co w tym "wywiadzie"
> AMA: narkoman z 10 letnim stażem, po 18 mies. w ośr. leczenia uzależnień | wykop
Na luzie w temacie rozwoju osobistego, posłuchać - wdrożyć - przypominać sobie
> Clark Danger - Top 8 Things I Learned in 2012: Personal Dev. | text | podcast
Pół godziny nabiera nieco większego znaczenia
> GID - The 30/3 Rule | text | podcast
29 listopada 2013
De novo
Spędziłem trochę czasu zastanawiając się, jak chcę aby to wszystko wyglądało. Czy taka forma bloga jak dotychczasowa sprawia, że z przyjemnością bym do niego wracał? Czy szata graficzna jest przyjemna dla oka, a tym samym swego rodzaju znakiem charakterystycznym mojej osoby i tego bloga? Może przenieść się na wordpress z własną domeną w stylu "emesthedoc.com"? Czy to co piszę, będę chciał przeczytać za 3, 5, 20 lat? Jak mogę pomóc innym poprzez pisanie tutaj? O czym pisać, a o czym nie? Co warto tu umieścić? Czy w postach zawrzeć więcej faktów i konkretów na temat samych studiów, a może więcej luźnych przemyśleń, śmiesznych historyjek czy zabawnych dialogów bądź też porady dla nowych studentów medycyny i nie tylko?
Wiele pytań, na większość znam już odpowiedź i mam pewien obraz tego jak będę to realizował w najbliższej przyszłości. Jeśli jednak ktokolwiek miałby chęć dodać coś od siebie do tej dywagacji czy opinii na temat moich przemyśleń - śmiało, jestem otwarty na wszelkie propozycje.
31 października 2013
Świąteczne innowacje
Śmigam mobilnie po internetach, a tu PeoPay w Top Aplikacji na mój telefonik. Pobrałem i poleciałem do mamuśki z zapytaniem o co biega i tu ciekawostki i różne takie rzeczy. Koniec końców wygląda to bardzo fajnie i może choć po części uwolnię się od tych 10kg metali w portfelu. Czy ktoś już tego próbował? Jak działa? Panienki za ladą potrafią współpracować czy raczej robią wielki wytrzeszcz i same się mnie pytają "Ale o so chossi?"
*Wpis nie zawiera żadnego lokowania produktu. Ale jak coś jest dobre, lub ma szanse takie być, to trzeba chwalić, promować i ten teges.
21 października 2013
Click "Share"
17 października 2013
Garść druga nowości
13 października 2013
Fiz oraz Bio, na nowo
10 października 2013
Od ucha do ucha
24 września 2013
Breslou Vilkommyn
Wieczorem studenty wyszły na miasto i zobaczyły Nasyp, gdzie się piwa napiły, a później na Wyspę Słodową, gdzie też się piwa napiły. W czasie tegoż wspomagania pracy nerek pogoda doszczętnie studentów zmokła. Ale co tam, idom dalej. I tak przeszły po ciemku pół miasta zwiedzając przy okazji centra handlowe i przydrożne zabytki. Małe krasnale (no karły takie, że nie mogę), grupkę panów wchodzących w beton i wychodzących z betonu, kościoły, katedry i Wrocławski Uniwersytet Humanów (od human - człowiek). Aż nadejszła chwila, gdy kobity rzekły "Dość. Do domu idziem, bo zimno!".
I poszli my.
5 września 2013
Nolife
Wenflon założyć potrafię, więc podpinamy do żyły i git. Wiem jak podłączyć kroplówkę i co mniej więcej zawierać powinna - jedzenie z pragnieniem załatwione. Cewnik facetom zakładałem już kilka razy, zarówno tym z prostatą jak i bez, także latanie do kibla z moczem też odpada.
Ewentualnie dodatkowo jakieś witaminki czy coś innego dla zachowania dobrej żywotności. Nie pojąłem teorii stomii czy innej recepty na wiadomą cięższą sprawę. Wychodzi na to, że dostałby kilka multiwitamin dożylnie (o ile takie są) czy w formie kapsułek (tyle, że na pusty żołądek) i co dłuższą chwilę do kibelka na momencik. I do tego jakieś duuże worki na wszystko coby ich nie trzeba było zmieniać zbyt często.
Chyba starczy.
Tadaaam.
1 września 2013
Warkocz na czole
- odbytnica- kisiel w majkach- zwieracze- skrzynka piwa- atlas osadu moczu- banan w mordzie- bochenek chleba- co oznacza skrót wc- czarny człowiek- czerwone durexy- czerwony smok- czym się różni wf u chłopców a u dziewczyn? u was też tak jest?- do sukcesu nie ma windy trzeba zapierdalać schodami- durex- durex czerwone- durex durex zielone- dzien geja rainbow- dół jak chuj- gówno- kolorowanki trudne- nie spać zwiedzać zapierdalać tekst- noże ceramiczne biedronka- orgie w myjni 2- poradnik nowoczesnej czarownicy- stół z powyłamywanymi nogami- talerz kolorowanka- trudne kolorowanki- warkocz na czole- łechtać
29 sierpnia 2013
Au revoir
Tu opatrunkowa na urlopie, tam magazynowa na Rodos (rodzinne ogródki), inna pielęgniarka na Karaibach, i jeszcze salowa z dzieciakiem - nic dziwnego, że nasza pomoc się przydała. Dobrze też dla mnie i P., bo często sami mogliśmy pokłuć i dużo zostawało dla nas. Nie wszystkich, bo u niektórych nie dałem rady, jak u jednej pacjentki, gdzie główne naczynia są jak włosowate, u innej w ogóle żadnych nie widać a i wyczuć ciężko.
Wstąpiliśmy jeszcze do pokoju socjalnego z kupą pielęgniarek i im także podziękowaliśmy za wszystko. Dla nich z kolei alpejskie mleczko. Prezent już na stole leży, a tu surprajz i robimy wymianę. My dajemy Milkę, a oni nam Wedla. No i mamy ptasie mleczko kokosowe, którego nie ruszam. Niedobre. :)
Po praktykach trzeba było zanieść kwity do pielęgniarki z grona naczelnych, ale że poszła na zebranie to i my się zebraliśmy. Rowerkami ruszyliśmy do centrum handlowego na romantyczny kebab we dwoje. Mięsko mniam.
26 sierpnia 2013
Żywiec z ciastem
- Czy ma Pan chore nerki?Ksiądz odwiedził punkt pielęgniarski z częścią personelu pałaszującą pokarm (w tym ja).
- Piwo piję
- ...
- Przecież piwo jest dobre na nerki, więc mam je zdrowe
- Jakby było zdrowe to zaraz by się nam tu Żywiec na urologii rozstawił
- Proszę księdza, niech ksiądz się częstujeDoktor i pacjentka z brzuchem jak w ciąży, ale była po menopauzie.
- Dziękuję, to nie dla mnie. Ja jestem ciastem. Nie powiem, że ciachem, bo wiem co to znaczy
- Pani to zawsze taka gruba była czy ostatnio tak wzdęło?
- Panie doktorze, ja to zawsze taka gruba byłam
24 sierpnia 2013
Block
Ciekawostka. Jeden z grona wyciętych pęcherzyków żółciowych (potocznie woreczków) był na tyle duży, że ze zdziwieniem patrzyłem jak przechodzi przez otwór wykonany zaraz pod pępkiem. Po zakończonym zabiegu dr A rozciął tę małą sakiewkę, a ze środka wysypała się porządna garść żółtych kamyków, co nie zdarza się zbyt często w takiej skali. Na innych zabiegach tego rodzaju było zwykle tylko po kilka małych, czarnych czy żółtych grudek.
Poszerzone usunięcie macicy czyli dodatkowo z sąsiadującymi węzłami chłonnymi. Pacjentka z rakiem trzonu i pakietem dodatkowych chorób, w tym kilku po-alkoholowych. Dotychczas najdłuższa wizyta na sali z jaką miałem do czynienia. Udało nam się tedy wspomagać chirurgów siłą woli przez ponad dwie i pół godzinki. Na koniec dostąpiło mnie "szczęście" zobaczenia wyciętej macicy. Całkiem mała, spodziewałem się większej - rozmiar "jak na dłoni".
20 sierpnia 2013
Nie ma życia bez picia
Rezydując na SWN i będąc objętym ciągłym monitoringiem wciąż tylko rwał się i szarpał, zrywał kable i kroplówki. Nawet przywiązany do łóżka nieźle rozrabiał - w jednej chwili wszystko dobrze, a za minutkę pacjent prawie że kręci fikołki pod łóżkiem. I krzyczy co chwila raz o Krysię, raz o Marysię, a potem o to, że chce już wyjść z kopalni.
Po kilku dniach wszystko się uspokoiło, a nasz oddziałowy awanturnik dostał reprymendę od ordynatora. Ciekawe czy dalej ciągnąłby swoje zwyczaje, gdyby zobaczył jak wygląda jego organizm od wewnątrz miejscami wyniszczony po wódce.
15 sierpnia 2013
Pierwsze dni
Jeden pacjent został ofiarą mojego pierwszego wenflonu z asystą pielęgniarki oddziałowej. Wyjmowaliśmy też cewnik u bardzo miłego pana, a później obserwowaliśmy zakładanie wkłucia centralnego na sali wzmożonego nadzoru (SWN). Kilkoro pacjentów powoziłem wózkiem na USG czy prześwietlenie i jedną pacjentkę na blok operacyjny piętro niżej. Kto wymyślił blok na innym piętrze niż oddział chirurgii? Jedyne usprawiedliwienie jakie widzę to oddział ginekologii i położnictwa na poziomie z salami operacyjnymi. Pewnie jak kobieta rodzi w komplikacjach to trzeba od razu pędzić na salę, a nie czekać na windę, która nawet z kluczem może jechać dość długo.
12 sierpnia 2013
Start
10 sierpnia 2013
A za chwilę...
16 lipca 2013
Wakacyjny rym
Emigruję do Krynicy,
gdzie obok Muszynianka.
Może trochę jestem stary,
ciągle jednak chyba jary.
Popasę się na zielonej z łąk trawce,
odpocznę chwilę na krynicznej ławce.
Kolejno do Słowacji na pobliskie szczyty,
może dla relaksu też na basen okryty. Pokorzystam z wakacji wolnego,
odmiany od życia studenckiego.
Wrócę jak będę z powrotem,
Na pytania i wnioski odpowiem - potem.
13 lipca 2013
TeBeFau Omega
Rok w TBV udał się nam całkiem nieźle - aż tak bardzo na naszą czwórkę się nie skarżono. Segment w akademiku okazał się być małym mieszkaniem, z dodatkowym otoczeniem innych młodych studentów, głównie zagranicznych. W czasie naszego lokatorzenia mieliśmy tam dość dużo przygód, kilka ogromnych imprez, dwa połamane łóżka oraz brak okna w kuchni. Sąsiedzi okazali się spokojniejsi od nas samych, przez co na każdej imprezie napływało do recepcji kilka skarg. Częściowym rozwiązaniem okazało się zapowiadanie imprezy w biurze - wtedy dostajemy kwitek do wypełnienia i podpisania przez sąsiadów z każdej strony segmentu. Dodatkowo jeszcze lista gości z limitem 15 osób (którym zwykle nie ma się co martwić^^).
Ogólnie jednak panował spokój i nie mieliśmy większych problemów z hałasem w czasie nauki. Czasem zdarzało się, że Chińczyki z góry robiły imprezę na tygodniu albo Hiszpanie z dołu słuchali zagranicznego disco polo. Najczęściej, zamiast się denerwować, lepiej jest w tym czasie odpocząć bądź coś zjeść. Zwykle przed 22 było już spokojnie, jeśli nie - zawsze miałem słuchawki, na których puszczałem sobie deszcz bądź muzykę klasyczną.
W tym roku szukamy w trzech mieszkania do wynajęcia. Jednoosobowe pokoje w cenie dwójki w TBV zachęcają, jednak trzeba się nieźle naszukać, aby znaleźć dla siebie odpowiednie. Razem z M. i Ł. takiego jeszcze nie udało się nam znaleźć.
9 lipca 2013
Literatura anatomiczna
Gray - dno. Książka miałaby taką samą wartość merytoryczną bez większości tekstu, w którym jest mnóstwo błędów i rozbieżności w stosunku do Bochenka. Warto się jednak w niego zaopatrzyć, głównie ze względu na świetne rysunki naprawdę pomagające w zrozumieniu i zapamiętaniu wielu rzeczy. Do tego aspekty kliniczne, które każdy będzie musiał znać. Kilkoro asystentów traktuje Gray'a jako jedyną właściwą książkę w pierwszym semestrze. Mój asystent polecał używać go wtedy jako atlas.
Bochenek - świętość. Obszerne tomiska, po ujrzeniu których tylko westchniecie przypominając sobie jakie studia was czekają. Wiem, że na pierwszy rzut oka wydaje się być tego mnóstwo. Dobrze myślicie. I właśnie z powodu ogromu, warto przyswoić sobie zawarty tam materiał. Powinniście przeczytać całość choć raz, co przyda się zarówno na dopytywaniu podczas egzaminu, jak i zafascynuje anatomią. Praktycznie niemożliwe jest ogarnięcie wszystkiego, ale sama znajomość tego, że "coś o tym było w Bochnie" to dużo. Wtedy trochę inteligencji i umiejętności kojarzenia potrafi zdziałać wiele. Pomadto wśród tekstu znajdziecie świetne rysunki, z których części nie ujrzycie w żadnym atlasie. Z drugiej strony, mnogość ciekawych dopowiedzeń często potrafi też nieźle wkurwić, szczególnie np. o ciśnieniu wewnątrzbrzusznym u ptaków i jego wpływowi na ich umiejętność spania na stojąco :) Dla otuchy dodam, że część rzeczy takie jak większość rozwojów, budowy histologicznej i połowę pierwszego tomu można spokojnie pominąć. Podsumowując, gorąco polecam.
Skawina - notatka. Tak właśnie była określana przez większość studentów. Wiele wypunktowanych informacji, które w takowej formie są dla części studentów łatwiej przyswajalne. Zawiera jednak trochę błędów i elementów "swojej własnej anatomii", na które szczególnie trzeba uważać. Asystenci w większości nienawidzą tej książki. Dlaczego - tego nie wiem. W każdym razie znają różnice między Skawiną a Bochnem i są w stanie powiedzieć z czego się uczyliście. A wtedy marny wasz los. Warto kupić używaną z dopiskami i poprawkami nałożonymi przez starszych kolegów.
Wójtowicz - niepozorny. Podstawy anatomii człowieka. Książka, która jest podstawową lekturą na większości kierunków typu pielęgniarstwo, ratownictwo medyczne itp. Tytuł i objętość wprowadzają jednak w błąd. Znajomość Wójtowicza na blachę na egzaminie często gwarantuje nawet ocenę dobrą (słowa prof., asystenta z drugiego semestru). Zawiera podstawy, których często brakuje nawet najlepszym. Dodatkowo przystępnie opisuje np. mięśnie - jest to co trzeba i nic więcej. Obowiązkowo czytając używamy przeróżnych markerów i podkreślaczy, bez których ciężko się połapać, gdzie co jest.
Narkiewicz - mix. Wartość merytoryczna na poziomie nieco wyższym od Skawiny, od której jest też bardziej przystępny. Pisany w formie "bochenkowej" czyli litego tekstu, z okazyjnie występującymi wypunktowaniami. Używałem rzadko. Polecam wtedy, gdy naprawdę nie ma czasu na Bochenka, a Skawina odrzuca nas na kilometr.
Skrypty - łaska. Spadły z nieba od starszych studentów. Niestety, żaden nie jest idealny i każdy zawiera większą ilość błędów. Najczęstsza forma skryptów to rozpisane pytania egzaminacyjne, których z anatomii jest ponad pięćset. Jeśli ktoś ciekaw, który z obecnie dostępnych wydaje się być najlepszym - piszcie, a wrzucę go na jakiś hosting plików.
Atlasy - pomoc. Niezmiernie przydatne przy nauce topografii narządów, naczyń i nerwów. Mięśnie są zwykle pokazywane i opisane w sposób znacznie ułatwiający zapamiętanie ich położenia, przyczepów, funkcji oraz unerwienia i przynależności do grup. Moimi absolutnymi faworytami są tutaj Gilroy oraz Sobotta, których wersję językową pozostawiam wam do wyboru. Sam na początku myślałem, że z atlasem obcojęzycznym nauka nomenklatury łacińskiej czy angielskiej przyjdzie mi łatwiej. Przed egzaminem spróbowałem jednak wersji polskiej i okazała się zaskakująco bardziej przystępna od poprzednich. Dodatkowo, raz na jakiś czas, można przejrzeć fotograficzny atlas anatomii pomocny w praktyce i pracy na zwłokach (np. McMinn).
7 lipca 2013
Cholerstwo
Lekarstwo to START. Recepta: zacznij robić cokolwiek. Włącz muzykę, na chwilę. Zobaczysz, że zostanie tak na dłużej. Poruszaj się, przez pół minuty. Zanim się obejrzysz, zrobisz cały plan - rozgrzewkę, i zaraz przejdziesz do dalszych ćwiczeń. Teraz z górki, aż na klawiaturę cisną się pseudo-rymy:
5 lipca 2013
Rok I - Anatomia
2 lipca 2013
Wakacje
25 czerwca 2013
Władca Chaosu
Tegoroczne porządki są inne. Wyrzucam wszystko. Papiery, kserówki, niepiszące długopisy (nie zostawiam ich "bo przydadzą się jak będę miał wkład") i całą resztę. Część chaosu oddaję mamuśce, niech robi z nimi co zechce - stare książki, teczki, czysty papier. Zostawiam to co pójdzie na sprzedaż oraz te rzeczy, których istnienie ułatwi moje istnienie. Z telefonem tak samo, wypad zrobiła połowa aplikacji. Komputer - także. W imię szybszej, sprawniejszej i "czystszej" pracy.
Na bok odkładam tylko sentyment. Umieszczę go w pudełku, aby powrócić po latach i przypomnieć sobie jak inny będę od osoby, którą jestem dziś.
20 czerwca 2013
O radości iskro bogów
18 czerwca 2013
Uehquauauaaueue aaa
Aby tylko do tego ustnego. I już się dowiedzieć czy pod koniec sierpnia będzie się uczyło przez tydzień czy nie. Wyprowadzić się i wrócić do domu.
15 czerwca 2013
100/90
Zdać może się uda, a jak nie to nie ma tragedii. Teraz nadal się uczę, tym razem do ustnego i praktyki, które mam w czwartek. Wyniki z testu we wtorek. Dopuści czy nie dopuści, o to jest pytanie.
9 czerwca 2013
Closer
6 czerwca 2013
Let's move on
Przeprowadziłem się do P. i mieszkam u niej już od czterech dni. A co. Dostałem swój własny pokój do nauki, gdzie mam lepszą atmosferę do pełnego skupienia niż w TBV. Siadam, wczuwam się i wszystko idzie szybko. Szum samochodów i drzew wspiera mnie zza okna. Anatomia is coming.
Jednocześnie zaczynam zdawać sobie sprawę jak bardzo ułomnie przebiegał u mnie proces uczenia się na samym początku roku. Tragedia. Obojczyk w dwa dni, łopatka w kolejne trzy. Patrzę na to z perspektywy tegorocznego dnia czerwcowego i nadal nie wierzę, przecież tam nie było nic konkretnego. Raptem kilka stron z Bochna, jakieś góra pół godziny, żeby to przeczytać, zrozumieć i wstępnie zapamiętać. Co będzie dalej?
31 maja 2013
Szum
Krople uderzające o szybę, o liście i o wszystko inne. Szum padającego deszczu i powiew świeżego powietrza. Coś niesamowitego. Chwila nasłuchiwania, zero myśli, może trochę medytacji. Najlepsza atmosfera do pełnego skupienia. Stokroć lepsze od ciszy.
Już jakiś czas temu przestałem używać stoperów zdając sobie sprawę, że rzadko kiedy tak naprawdę pomagają. Kompletna cisza po odizolowaniu się najczęściej usypia lub, paradoksalnie, nie pozwala się skupić. Deszcz, wiatr, burza i szum drzew. Od czasu do czasu dodatkowo nutka muzyki klasycznej.
To wszystko pomaga całkowicie zagłębić się w nauce i ani trochę nie przeszkadza. Po krótkiej chwili nie zdaję już sobie sprawy z tego, że dochodzą do mnie te dźwięki. Jestem skupiony. Kiedy słyszę je znowu, przypominają mi o tym, że odleciałem gdzieś z myślami, po czym powracam do uczenia się.
29 maja 2013
Kawa, Cola czy Herbata
Zaraz po tym jak przyszedł Ł., poinformował nas o darmowej CocaColi Zero rozdawanej pod Universum, które mamy po drodze jeśli się jej trochę nadłoży. Wyszedłem razem z M. od razu chociaż angielski mieliśmy dopiero za pół godziny.
Przybyłem, zobaczyłem, wypiłem. Niedobre. Puszeczki po 150ml rozdawano nawet jeśli byłem widziany po raz trzeci w ciągu pięciu minut. Nie zbierałem więcej, bo to CocaCola Zero. Niby bez cukru, ale z taką ilością chemii, że była tak słodka jakby dodać odrobinę wody z dodatkiem karmelu do paczki cukru.
Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że niegazowana woda mineralna i od czasu do czasu zielona herbata są dla mnie najlepszym wyborem. Kawę próbowałem kilka razy w życiu i ani razu nie udało mi się wypić więcej niż filiżanka espresso polecona przez włoskich znajomych. Ona też była niedobra.
Minimalistycznie
Juwenalia, Feliniadal, Kozienalia i Medykalia pokończone. Na kilku koncertach byłem, a za rok oczywiście także zagoszczę. Wypowiedź "nie idę, bo nauka" i jej brak sensu odkryłem całkiem niedawno. Zamiast tego trzeba chcieć pójść i się naprawdę bawić, poprzedzając to naprawdę intensywną nauką z ogromną dozą motywacji pt. "chcę to zrobić dzisiaj, aby wieczorem dać sobie chwilę na coś innego niż kucie". A z facebook'a już prawie całkowicie zrezygnowałem. Trzyma mnie tam tylko kilka ważnych grup do których należę i darmowe wiadomości do wszystkich. I jeszcze przeglądanie aktualności podczas udawania króla na tronie.
24 maja 2013
It's high time
Przy okazji siadłem na chwilę do bloga i natchnęło mnie na zmianę kolorów. Blog jest teraz czysto trójkolorowy (granat, błękit i dodatek szarości) - przyjemniej dla oczu i bardziej medycznie.
No i życzę przyjemnej laby wszystkim maturzystom! :)
22 maja 2013
Tłumienie aktu
Kilka koncertów na Juwenaliach, kilka razy wspinaczka na ściance czy inne ćwiczenia fizyczne. Anatomia zakończona, jeszcze tylko egzamin. Zaraz Medykalia i koncerty pod akademikiem. Nawet rękę ostatnio miałem w gipsie. I właśnie przypomniałem sobie o blogu. Dzisiaj będzie studiowo, dla odmiany. ;)
Temat na prezentację z fizjo wybrałem bardzo życiowy - "Czynność jelita grubego". Ileż ciekawych rzeczy o tym piszą. Treść Konturka odpowiedziała mi na kilka pytań, które siedziały w moim umyśle od dzieciństwa.
A mowa o defekacji, oddawaniu stolca, załatwianiu się, siedzenia na tronie i tak dalej. Teraz wiem co się dzieje podczas "tłumienia aktu oddawania kału" bądź też, że głęboki wdech i skurcz tłoczni brzusznej przy zamkniętej głośni jest receptą na łatwiejszą defekację. Biedni Ci, którzy mają problemy z zamykaniem szpary głośni. Ponadto na kilku innych prezentacjach poruszona została także bristolska skala uformowania stolca, którą chyba już każdy widział. ;)
11 maja 2013
Góra!
Zaczęły sie już juwenalia - dużo zabaw, koncertów i picia. I zaczęła gościć w głowach świadomość, że do egzaminu nie zostało zbyt wiele czasu, bo trochę ponad miesiąc. Drugi rok chyba nieźle kuł już ałą anatomię od przynajmniej kilku tygodni. A my od kilku tygodni chcieliśmy, ale szybko zostaliśmy przywołani do porządku przez fizjologię, biochemię i na dodatek, o zgrozo, angielski.
Koncert Luxtorpedy oznaczony został jako obowiązkowy, podobnie jak pogo, ściana, młyn i pływanie na falach. Każde zadanie wykonane. Jak zawsze event bardzo udany, poprzedzony wstępnymi pieśniami w MPK 40. Po nim w planach był jeszcze grill, ale razem z P. i kilkoma osobami zostaliśmy na koncert Grubsona. Zagrał nieźle, ale to jednak nie to samo co brzmienie gitary na scenie.
W niedziele zagoszczę tam, gdzie grać będzie Dżem oraz Strachy na Lachy. I odpuszczam sobie więcej imprez do czasu Medykaliów, które będą dosłownie za oknem. A teraz czas na trochę fascynacji w temacie dróg nerwowych.
6 maja 2013
Lepiej Po
Pobyło trochę i szybko się zmyło. Wolne. Tak to już jest, że przed dłuższym wolnym prawie wszyscy definitywnie zgadzają się ze sobą. Każdy chce mieć kolokwium czy jakąkolwiek inną formę sprawdzenia wiadomości w terminie "po", zamiast "sprężymy się i może być jeszcze przed samymi świętami".
Przeważnie wychodzi tak samo. Nikt niczego konkretnego się nie nauczył, a sam odpoczynek nie był kompletny, bo w głowie wciąż rezydowała myśl, że "trzeba się pouczyć". Po czym idzie się na piwo. I tak codziennie aż do powrotu do akademika, gdzie okazuje się, że w głowie pusto. I tak za każdym razem po dłuższym wolnym. Nic się student nie uczy na błędach.
29 kwietnia 2013
Już niedługo, coraz bliżej
Patrzę na to i nie wierzę - ależ ten czas pędzi. Niby nie tak dawno siedziałem na biologu nad zadaniami (i na czaciku), trzaskałem z automatu kolejne arkusze maturalne i tak jak wszyscy przynajmniej trochę martwiłem się co z tego wszystkiego wyniknie. Wynikło dużo, a teraz, już za rogiem, czeka na mnie egzamin z anatomii wieńczący całość pierwszorocznych zmagań. I zaraz praktyki. A później wakacje, które miną szybciej niż kiedykolwiek. I rok kolejny.
Póki co jednak, nie ma czasu i potrzeby na takie rozmyślania - najpierw trzeba zaliczyć ;)
27 kwietnia 2013
Maj ówka
Nauka poszła w kąt w ciągu kilku ostatnich dni, a dziś właśnie zawitałem ponownie w progi starego, dobrego domostwa. I już zaraz trzeba kontynuować (zacząć?) naukę do nadchodzącego kolosa z mózgowia i poprawki z węglowodanów. W tak zwanym międzyczasie udam się ze znajomymi na celebrację pięknej pogody zorganizowaną w formie pobytu w domkach letniskowych. Na kilka dni.
Wiem, że zaraz kolos, ale Ci co już studiują wiedzą, że czasami naprawdę trzeba odpocząć "na wyższym poziomie" i bez ciągłych myśli w głowie o studiach. Ci, którzy jeszcze nie studiują, szybko tego doświadczą jak tylko naukę zaczną :)
21 kwietnia 2013
Fantastyczna Czwórka
Sobota od samego początku była dniem, w którym nadrabiało się zaległości w spaniu i wypoczęciu po piątkowych imprezach. Pobudka koło południa bądź później, zaraz po niej śniadanie, prysznic i ponownie nauka. Zawsze zaplanowałem sobie coś do przeczytania, zrozumienia, zapamiętania i zawsze próbowałem to robić. Jednak wiadomo, że "próbowałem" nie równa się "dokonałem". Nauka zawsze szła mizernie i ociężale w ten magiczny dzień.
Teraz jest inaczej. Teraz nie ma już nauki w sobotę. Nadszedł koniec złudzeń i zdałem sobie sprawę, że nic z sobotniej edukacji nie wychodziło, nie wychodzi, i myśląc perspektywistycznie w przyszłość - nie wyjdzie. Zamiast tego warto ten dzień spędzić inaczej, a będąc szczerym ze sobą medycynę odsunąć na dalszy plan.
Jak? Mam kilka pomysłów, część już obecnych jako rutynowe, kilka wdrażam w nawyki, a inne jeszcze są w strefie planowania. Opiszę je, kiedy początkowy zapał minie, a ja nadal będę ochoczo do nich podchodził. Jakie? Przykładowo - siatkówka, taniec, kucharzenie, zakupy, wylegiwanie się, trening, zwiedzanie i inne.
Czas pokaże, ale wiem, że sobota pozostanie inna niż wszystkie pozostałe dni, w których króluje Święta Trójca - anatomia, fizjologia, biochemia. W sobotę króluje Fantastyczna Czwórka: "rozwój społeczno-kulturowy", nieróbstwo naukowe i leżakowanie. A, no i jedzenie :)
19 kwietnia 2013
O jeden dzień dłużej
17 kwietnia 2013
Wiosnę ujrzałem
Raz - tłumne gromady głodnych promili studentów będą się teraz co wieczór zbierały na świętych ławeczkach akademickich. Panowie żulowie będą mieli co zbierać, a butelki zielone jak zwykle pozostaną zakamuflowane wśród traw i płyt chodnikowych.
Dwa - ileż tej gawiedzi biegającej się namnożyło. Wiosenna ochota i chęć do biegania (palenia opon) zostanie wkrótce poddana próbie wytrwałości - ile procent będzie wciąż biegać za jakieś np. dwa miesiące? Sam jestem zwolennikiem zaczynania powoli i stopniowo, póki co czekam na ładniejszą i stabilniejszą pogodę - lekki chłodek z zaskoczenia załatwił mnie przed zimą na dwa tygodnie.
Trzy - haj, ekstaza, radość, endorfiny, serotonina i inne. Szalejemy z bananami na mordach ucieszeni z "oj jak ciepło". Śniegu nie widać, a słoneczko dawki fotonów emitowało dziś w bardzo chojnych ilościach. Aż sobie pospaliśmy :)
15 kwietnia 2013
"Anatomia może być przyjemna"
Wszystkim bardzo się podobało, mi też. Trudno wybrać najlepszy moment, ale w pamięć zapadły oczywiście lamenty przy zakuwaniu anatomii, kartkóweczka u asystenta D., tańczący Jackson i opisy SeDesów :)
10 kwietnia 2013
FullOfSun Party
Pierwsze takie wydarzenie w historii naszego segmentu. A mianowicie kolorowe stroje, przebrania czy dodatki nawiązujące do wiosny, lata, tropikalnych wysp i wszystkiego innego co się kojarzy z ciepłem i nie-zimą.
Było kolorowo, goście się posłuchali i pojawili się w większości tak jak powinni. Były okularki przeciwsłoneczne, wielkie letnie kobiece kapelusze i dekolty. Dodatkowo cygara, a później doszedł Jack Sparrow. Na koniec niespodziewanie zawitała Ukraina w pełni swej oryginalności.
Sprawy administracyjne załatwiliśmy w biurze i u sąsiadów, więc balowaliśmy prawie do rana bez większych problemów. Poranne porządki były masakrą, chmielowy aromat roznosił się wszędzie i długo, a sięgając za łóżko wyciągnąłem, nie jak myślałem - kapsel, a cytrynę.
Świetna impreza, teraz chyba tylko takie będziemy organizować. Wszystkie inne wydają się teraz trochę nudne i oklepane, więc czas próbować nowego. Może shorty party? :)
5 kwietnia 2013
Back
A teraz siedzę, już prawie nauczony praktycznych aspektów głowy i szyi na jutro. I słucham muzyki na jutrzejszą imprezę. I patrzę jak Maciek z Łukaszem tańczą taki sam układ do każdej piosenki :)
29 marca 2013
Grajdołek
27 marca 2013
Boom
Nastało kilka zmian w moim stosunku do bloga (raczej bez związku z przerwą w pisaniu). Będąc offline w dalszym ciągu szukam inspiracji, pomysłów i kreuję nowe nawyki (oby obyło się bez nałogów). Rano, przed 9, najczęściej przed 8, wstaję już codziennie, co jak na odwiecznego śpiocha i nocnego marka jest osiągnięciem godnym odnotowania. W najbliższym czasie planuję kilka kolejnych inicjatyw, które zdradzę dopiero kiedy choć trochę będą związane z czynem, a nie tylko ze słowami. W temacie bloga natomiast rzeknę tylko:
Stay tuned!
15 marca 2013
Habemus Sybir
Pobudka rano, szaro i ponuro, budzę się ja, budzi się i nasz Maciej. Po zjednoczeniu pracy rozstrojonych zmysłów patrzę przez okno i nasłuchuję. Czy wywieźli mnie na Sybir? Nie, to Sybir wywiózł się sam z rodzinnego rejonu i zawitał do skromnej Doliny Akademików. Wichura ze śnieżycą to mało. Dorzućmy do tego zakopujących się taksówkarzy, wywróconą koparkę "do odśnieżania" i wszystkich Chińczyków nigdy nie ogarniających życia wokół siebie, a na twarzy znów zagości szeroki uśmiech :)
Zauważ dobrze - w Lublinie władze dbają w pełni o bezpieczeństwo na drogach. Wszystko pięknie odśnieżone, po kilku godzinach prawie nie było znaku niedawnej śnieżycy. Nawet piesi mogli czuć się w pełni komfortowo dostając dodatkową amortyzację dla swych zmęczonych nóg. Ale na co to wszystko, skoro i tak nasi asystenci przyjechali o czasie i zrobili test nawiązujący do reszty wydarzeń. Czyli jak tylko doświadczyłem pierwszego wrażenia, szczerze się roześmiałem. :) Brnąc dalej, nie ustawałem w byciu w dobrym humorze, jak zwykle, ewentualnie praktykując strzelanie i rozbieżności między kartą odpowiedzi a testem. Czy ABCDE to odpowiednik a. b. c. e. n.? :D
Teraz można w spokoju i w domowym, weekendowym ciepełku wypatrywać nowych wiadomości na temat kolejnych papieży i oglądać zaległe odcinki "W ostatniej chwili".
13 marca 2013
Nie ma zmiłuj
2 marca 2013
Dream On
Polifazowe śnienie nie wypaliło - organizm strasznie się męczył. Potrzeba było na pewno dużo więcej czasu niż 2 tygodnie na przyzwyczajenie się do takiej "nienormalności". Później przyszedł czas na standardowy plan czyli sen zwykle od 2 czy 3 rano do średnio 9, z czego i tak wychodziło wstanie z wyrka dopiero po 10. A i tak później tylko wczorajsza twarz, zaspane oczy i martwy umysł.
Ostatnio jednak zmieniłem te zwyczaje na inne, które natychmiastowo zaczęły świetnie działać. Wstaję teraz między 7 a 8, zasypiam maksymalnie o 1. Śpię tyle samo, a wysypiam się o wiele lepiej. Do tego dorzuciłem nieco ćwiczeń fizycznych w stylu porannej rozgrzewki i krótkich serii w ciągu dnia (typu brzuski, pompki i pistolety po kilkadziesiąt powtórzeń w jednej serii). Widać różnicę zarówno w orzeźwieniu i samopoczuciu jak i w koncentracji czy zapamiętywaniu.
W planach pobudka o 6 codziennie i w kimono 15 minut przed północą. Czemu tyle? Z moich badań laboratoryjnych w warunkach domowych wynikło, że najlepiej wysypiam się śpiąc 6h i 10min. Jeśli okaże się to za mało dla organizmu w dłuższym okresie typu tydzień czy miesiąc, zmienię to na 7h i 40min. Wszystko zgodnie z rytmem snu i fazami snu głębokiego przeplatanego fazami REM.
27 lutego 2013
Czacha OK
- Test poszedł Panu nawet dobrze, kartkówki też pisał Pan dobrze. Chce Pan tróję?
- Tak.
I tyle.
Ale niesmak pozostał. Mogłem wybrać opcję "odpowiedzi na wyżej lub niżej" - nigdy wcześniej nie znałem tematu tak dobrze jak teraz. Opowieści o samych dwójach i styl bycia profesora sprawiły, że zadowoliłem się trójeczką, ale jak się później okazało, niesłusznie. Z odpowiedzi prawie nikt nie dostał mniej niż 3, często pojawiały się 4 i 4+. No kurde :)
24 lutego 2013
Aditus ad antrum
Aditus ad antrum - z łac. wejście do jamy (sutkowej), czyli nowe fajne słowa. I tym samym to co teraz przerabiam. To jest z jamy bębenkowej. Oprócz tego jeszcze cała czaszka.
20 lutego 2013
O drugi roku!
Tak, tym razem o starszym roczniku. Ostatnio właśnie na fizjologii dowiedziałem się, że pierwszy rok radzi sobie lepiej od drugiego - i to nie tylko pod względem ocen. Podobno za dużo nauki - fizjologia, histologia i biochemia jednocześnie to juz ogrom. Jeśli natomiast zdarzy się ktoś z warunkiem - to już w ogóle piekło i sodomia z gomorią. I nie ma kiedy się nauczyć i jakkolwiek ogarnąć cokolwiek. Jeśli to wszystko prawda, powiem tylko: "Zapraszam do pierwszaków".
17 lutego 2013
Czacha
Asystent rozwalił każdego po kolei pytając o kostnienie na podłożu chrzęstnym - kto by czytał wstęp do czaszki? Podobno te informacje mają nam pomóc w "logicznym" zrozumieniu anatomii głowy i szybszemu, lepszemu zapamiętaniu. Jak? Tego nie wiem.
Czaszkę swoją mieć jest mus. A jak nie, to chociaż znajomego posiadającego takową. Albo dobrze jest też mieć chęć codziennego łażenia do prosektorium w celu wypożyczenia jednej z dostępnych czaszek. Oczywiście tylko ludzkie i nie-sztuczne wchodzą w grę. Modele czaszki ludzkiej, naturalne czaszki konia, świni czy psa po wecie pomogą tylko trochę :)
13 lutego 2013
Nawprzód
Anatomia - z nowym asystentem, oj będzie ciekawie, prof. B. I zaczynamy (a właściwie już kończymy) czaszkę.
Biochemia - bez wejściówek, więc mało nauki :) Jutro ćwiczenia, podobno ciekawe.
Fizjologia - wejściówki i bardzo miłe młode panie poststudentki.
Historia medycyny - był póki co jeden wykład, facet zna się na rzeczy i używa mądrych słów.
WF - wiadomo, lajcik.
Więcej informacji wkrótce. Staram się pisać notki trochę częściej znajdując chwile na bloga.
O czym chcielibyście wiedzieć, o czym konkretnym napisać?
5 lutego 2013
Powspominajmy
"Hej Emes zaskoczyłeś mnie tak jak większości osób które czytają Twojego bloga ale też i na Biologu. Godne podziwu to co czyniłeś. Gratuluję. W szkole nauczyciele uprzykrzali Ci życie? Z wypowiedziami nie dasz rady daj spokój itd.?"Nie uprzykrzali.
A nawet jeśli tak było to albo o tym zapomniałem albo po prostu nie przywiązywałem do tego uwagi - podobnie jak do wielu innych mało znaczących rzeczy w życiu.
Nauczycielka z biologii mówiła mi oczywiście, że nic ze mnie nie będzie, ale równie dobrze i to miałem w niskim poważaniu i dalej jadłem kanapki w przerwach od spania na lekcji. Nie widziałem sensu w robieniu czegoś innego w tamtym czasie. Raz - nauczycielka strasznie przynudzała (więc spałem), a dwa - notatki były dyktowane początkowo prawie identyczne do materiału z książek, bez (ew. zdarzało się to rzadko) dodania jakichkolwiek treści pomocnych w nauce, skojarzeń itp. Dalej nie wiem jak było, bo byłem zajęty nauką szybkiego zasypiania i wchodzenia w fazę REM podczas krótkich drzemek (do 40min, zwykle ok. 20min).
Z chemii natomiast gość był w porządku (przynajmniej w moich oczach) i można powiedzieć, że te lekcje były odwrotnością biologii - uważałem, uczyłem się i jak się nie udawało nauczyć, to przynajmniej czasami próbowałem ogarniać temat (co początkowo przez długi czas mi się nie do końca udawało).
Ponad dwa lata, jak już pisałem, olałem. Jedynie z chemii czasami się pouczyłem, w przeciwieństwie do wszystkich innych przedmiotów, które traktowałem w wiadomy sposób :)
W jakim sensie Was zaskoczyłem?
3 lutego 2013
Fresh
A teraz moje jestestwo idzie dalej cieszyć się wolną chwilą. Pozdrawiam i życzę miłej lektury w nadchodzącym czasie.
2 lutego 2013
Zal: Histologia
Praktyka to 10 preparatów do rozpoznania w tym jeden elektronogram. Nie sprawiła mi trudności, chociaż zaskoczyła w jednym. Siedząc i kończąc rozpoznawanie zacząłem już pakować manatki do koperty razem z odpowiedziami, gdy siedząc obok mnie kolega Ł. marudził sam do siebie patrząc na elektornogram: "No co to jest! Co to ma być?" Wtedy podchodzi do nas asystentka prosząc o oddanie kopert mówiąc, że skończyliśmy już, bo rozmawialiśmy. Monolog = dialog :) To nic, bo i tak już wszystko miałem uzupełnione - nie sprawiło mi to kłopotów. Nie zdali nieliczni.
Teoria pod warunkiem zaliczenia praktycznego. 100 pytań ABCD i 100 minut. Strzelamy :) Prof. katedry jest równocześnie prorektor ds. kształcenia. Widziała co działo się z biologią, pomagała nam, więc i tutaj było widać, że mamy do czynienia z kimś inteligentnym, który potrafi rozmawiać i słuchać studentów. Przed rozpoczęciem egzaminu poprosiła o pozbycie się telefonów. Jedna osoba wstała, za nią połowa sali. A później na dokładkę zaczął komuś dzwonić budzik :P
Zaliczone przez większość roku, w tym mnie :) I mam wolne do 11.02.
31 stycznia 2013
Zal: Biologia "molekularna"
Trypanosoma Cruzi |
25 stycznia 2013
Bo zawsze warto mieć marzenia
- If you don't follow through on your dreams, you might as well be a vegetable.
- What type of vegetable?
- I don't know... a cabbage…yeah a cabbage.
Farmacja dziś ogranicza się głownie do handlu. By pracować badawczo w wielkim koncernie trzeba mieć mnóstwo szczęścia i wykazać się ogromnym dorobkiem na studiach. Pomimo tego, myśl o farmacji towarzyszyła mi dość długo. Pomysł był następujący: ja i moja dziewczyna zostajemy farmaceutami, wyjeżdżamy do Norwegii, oszczędzamy tam kapitał i otwieramy w Polsce aptekę albo asymilujemy się ze Skandynawami i po prostu żyjemy tam.
Wyniki z matury okazały się wysokie, ale nie tak bardzo jak tego chciałem,. Mogłem zostać biotechnologiem, magistrem farmacji. ale wybrałem siedzenie w domu. Nie chciałem skazywać się na życie jakimś planem B, chciałem dać sobie szansę i wykorzystałem ją.
Studiuję kierunek lekarski. Kierunek studiów i dalszego kształcenia o stale najwyższym tempie rozwoju. Zgłębiam naukę która jak wskazywali przedmówcy jest fascynująca, bo dotyczy nas samych. Jest magiczna bo ociera się o życie i śmierć oraz obnaża tajemnicę istnienia.
Obraz lekarza jest jak archetyp. Pomijając obrazki z kultury hejtowania i ataku wszystkiego, a skupiając się na obrazie literackim czy nawet z kultury masowej – lekarz jest kimś wyjątkowym. Jest interesującym inteligentnym człowiekiem sukcesu, który prowadzi ciekawe dostanie życie, a jego dzieci maja super start w przyszłość. Gdy jako dziecko oglądałem telewizję zdominowaną przez amerykańską kinematografię lekarz był kimś fajnym, a bycie nim mogło być postrzegane jako powód do dumy.
Wpis ten rozpocząłem od cytatu z filmu opowiadającego historię człowieka który życie swe wypełnił pasją. Jak już wiecie w żyłach mych płynie paliwo a nie krew. Kocham motocykle, kocham samochody. Nie traktuję ich jako środków transportu od A do B, liczy się to coś pomiędzy, podróż, przygoda. Nie jest koniecznie to czy dotrę do B, D czy X. Pojazd musi mnie urzekać formą, swoimi aspektami technicznymi, trudno wiec wybrać jeden, który zaspokoiłby wszystkie potrzeby. Sportowa, ale dostojna linia nadwozia połączona z wolnossącym silnikiem dużej pojemności oraz wykończenie materiałami przyjemnymi w doznaniach: jasna pachnąca skóra, antracytowa drewno zdobiące konsole, ten opis jest niczym poemat i w taki sposób widzę auto marzeń. By kupić coś co wywoła emocję trzeba wydać naprawdę dużo pieniędzy albo jeździć klasykami, które również oprócz miłości wymagają środków finansowych. Ale marzeń można mieć wiele.
Jesteśmy ludźmi, potrzebujemy odbierać nasze życie zmysłami, więc walczmy o zmysłowe produkty
Patrząc ogólnoświatowo czy też nawet na nasze podwórko (ale przymykając lekko oko na pewne patologie) zawód ten daje stabilizację finansową, pewną pracę oraz duże możliwości kreowania własnego systemu pracy. Daleko nam co prawda do krajów cywilizowanych, gdzie za pracę w przyzwoitych (a więc dających również czas dla rodziny czy rozwijanie pasji) warunkach żyje się na komfortowym poziomie. Bo niestety w Polsce w większości specjalizacji pracując w państwowym szpitalu trzeba jednak poświecić masę czasu by osiągnąć to co powinno być osiągalne bez nadgodzin.
Zawód lekarza jest przecież kwalifikowany powszechnie jako jeden z zawodów reprezentantów upper midle class, a dziś lekarz by osiągnąć jakie wyznaczniki tego musi harować nie mniej jak powiedźmy hydraulik - czyli chyba coś jest nie tak? Nie przeczę, że w Polsce nie można dobrze zarobić. Można, ale niestety najczęściej kosztem spędzenia mnóstwa czasu w pracy. A po co pieniądze, kiedy nie ma się czasu ich wydawać czy cieszyć się nimi z rodziną?
Mam nadzieję na zmiany, zawsze pozostaje również możliwość emigracji - zapotrzebowanie na lekarzy jest na całym świecie. Nie jest to prosta decyzja ponieważ łączy się z dość duża inwestycją: różnego rodzaju kursy do egzaminów nostryfikacyjnych, kursy językowe jak i same wydatki na formalności do otrzymania wizy czy pieniądze na start. Z drugiej ręki wyjazd oprócz korzyści finansowych łączy się często z innym klimatem, przyrodą, a co najważniejsze kulturą i społeczeństwem.
Lekarski jest więc dla mnie idealny, ponieważ iż rozwija moje predyspozycję, realizuję mój ciąg do wiedzy i innowacji opisany w poprzednich wspomnieniach oraz daje realne szanse na osiągniecie odpowiedniego poziomu życia, przy okazji pozwalając na spędzenie czasu z rodziną (przy normalnych zarobkach patrz powyżej). Nie jest też tak, że widzę w medycynie tylko pieniądze, a każdy pacjent jaki przekroczy drzwi mojego gabinetu sprawi, że moich oczach zabłyszczy $ - nie!
Chcę być najlepszym w swojej dziedzinie jakim mogę być, chce dać z siebie wszystko, ale chce jednocześnie być za to doceniony – ot co. Chcę by moje dzieci mogły zobaczyć świat, mogły rozwijać się w każdym kierunku bez troski o to jak sfinansować dane hobby, by miały wszystko co pomoże im się rozwinąć najlepiej jak tylko można.
Wybierając ten kierunek wybrałem pogoń za marzeniami, ale też za prestiżem, życiem w komforcie i za byciem zawsze na fali nowych odkryć. Czy uda mi się tego dokonać ? Zobaczymy.
E.
14 stycznia 2013
Zal: Biofizyka
50 pytań zamkniętych (II rok miał jakąś kombinację zamkniętych z otwartymi), 45 minut i 60% dzielące nas od zaliczenia przedmiotu. A pytania wspaniałe, bo pseudowielokrotnego wyboru. Odpowiedzi a-b-c-d pod pytaniem, a zaraz później właściwe odpowiedzi typu:
A) a i bi różne inne kombinacje.
B) c
C) b i c
D) a, c i d
Materiał, jak to czasem bywa, miał się raczej nijak do tego co było na ćwiczeniach. Chociaż miał być z samych wykładów, a na nich też zbyt obfitego napływu wiedzy nie doznaliśmy.
Ogólnie miałem dobry humor, jakoś tak :) Jeszcze lepiej, gdy usłyszałem sławetne "Bez spiny, są drugie terminy".
Po biofizyce zaliczenie praktyczne z anatomii, bardzo przyjemne. Nasz Andrzej ma już te mięśnie trochę poszatkowane, ale z faktu takowego iż koksem za życia był, tak i po śmierci mięśnie tego Pana są chyba największymi z całego prosektorium. Łydka większa niż moja, a mięśnie po śmierci nie są już tak "puszyste" jak za życia.
Szacunkiem więc darzyć należy całe grono donatorów przysługujące się w edukacji przyszłych lekarzy i innych zawodów. Co by było, gdyby ich nie było?
Jutro dzień wolny, a właściwie to nie.
***
Drodzy kochani, popełniłem e-mail'a blogowego. Piszcie co Wam na klawiaturę wena przyniesie i co jest nieodpowiednie do pisania w słit komciach, a odpowiem zwłocznie.
emesthedoc@gmail.com
12 stycznia 2013
Zapieprz? No! Just like always
Zaliczenie z biologii z wtorku - praktyka - na 4. Kończyna dolna w teorii z piątku - na 3.
A w najbliższym czasie:
Pon
- Biofizyka - końcowe zaliczenie testowe (czyli pytania zamknięte, do wyboru abcdefghijklmnopqrst + "a i b jest prawdziwe", "żadne nie jest prawdziwe" itp.)- Anatomia - zaliczenie praktyczne z kończyny dolnej
Wt
- Od tego tygodnia mamy wolne od zajęć, a przy okazji od zaliczeń. Normalnie byłaby ćwiczeniowo biologia oraz chemia.Śr
Czw
Pt
5 stycznia 2013
Listek, który umiłuję
Dlaczego medycyna? Najchętniej skwitowałbym to pytanie bardzo krótkim stwierdzeniem. Because there’s no other way. Tak, nie ma innej drogi. Nie potrafiłem sobie siebie nigdy wyobrazić w żadnym innym zawodzie, od zawsze myśląc o swojej przyszłości widziałem siebie ubranego w biały fartuch ze stetoskopem na szyi mknącego przez czeluście szpitalnych korytarzy. Innym razem widziałem siebie nad stołem operacyjnym dokonując najciekawszych na świecie rzeczy. Ot, moja dość bujna wyobraźnia. I właśnie wtedy myślałem sobie ‘I like it’. Co więc jest dla mnie takiego magicznego w tym wszystkim?
Na początku - obszerność tej nauki, tak że nawet jeśli teraz wybrałem medycynę jako taką, później będę wybierał pewną jej gałąź, z tej gałęzi pewnie wybiorę sobie jakąś gałązkę, którą szczególnie umiłuję i to wszystko tylko po to żeby znaleźć liść w którym będę najlepszy. Taka sobie metafora. Wspaniałe jest to, że jeśli się ktoś postara to nie sposób się nudzić. Zawsze znajdzie się coś czego się jeszcze nie wie, może coś co warto by było jeszcze trochę lepiej zbadać. Taka swoboda. Jeśli chcesz to dojdziesz do pewnego etapu, osiądziesz sobie na mieliźnie i będziesz spokojnie praktykował medycynę. Jeśli nie, to będzie brnął dalej, aż sam stwierdzisz, że to jest twój port.
Co dalej? Dalej muszę stwierdzić, że fajne jest w tym wszystkim to, że ta nauka jest na swój sposób elitarna. Niewiele osób dociera w te rejony wiedzy i trudno się dziwić. Nauka chociaż nieskończenie ciekawa, jest też bardzo trudna. Nie mogę powiedzieć, że nie lubię rzeczy prostych, ale to właśnie rzeczy trudne sprawiają największa frajdę, największą radość jeśli się z nimi uporam. I całe te studia, cały ten wybór ścieżki życiowej jest dla mnie ogromnym wyzwaniem. W pewnym sensie jest to ciągle oddalający się cel. Czemu oddalający? Bo tak naprawdę po każdym etapie przychodzi następny, a żaden nie jest ostatnim. Jednakże nawet mimo tego, że oddalający to jednak wciąż widoczny. A co uskrzydla? Świadomość obecności celu.
Kolejna kwestia wiąże się już poniekąd z tym co powiedziałem wcześniej. Nie chciałbym umrzeć sobie ze świadomością, że w swoim życiu nie dokonałem nic wielkiego. Tak, to jest moje największe marzenie. Dokonać czegoś wielkiego. Czym jest to coś wielkiego? Nie mam pojęcia. Może to będzie rzeczywiście coś spektakularnego, a może będzie to po prostu codzienna, sumienna praca z pacjentami? Jak dla mnie właśnie taka praca, ciągła i cierpliwa praca z chorymi ludźmi jest największą rzeczą jakiej dokonują lekarze.
I na koniec zostawiłem sobie to co dla mnie jest najistotniejsze, to co stanowi poniekąd wisienkę na torcie. Praca z ludźmi. Nie wyobrażam sobie żebym mógł całymi dniami samotnie pracować nad jakimiś projektami, żebym coś konstruował i tak dalej. Tak, to też są zapewne istotne rzeczy i bardzo istotne dla ludzi. Ale ja jednak potrzebuję czegoś innego.
I tak właśnie praca, która w największej mierze polega na pomaganiu ludziom, na szukaniu rozwiązania ich problemów, na ulżeniu im w cierpieniu to jest ta praca w której siebie widzę. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie znam realiów, że nie wiem tak naprawdę na czym to polega. Dobra, może i ma rację. Ale wybierając taki a nie inny kierunek studiów, a następnie decydując się na taką pracą podejmuje to wyzwanie z całym inwentarzem. Jestem przekonany, że chociażby trafiło mi się 99 pacjentów niezadowolonych z życia i na wszystko narzekających i 1 który okazałby chociaż cień wdzięczności to właśnie ten jeden sprawiłby, że zapomniałbym o problemach związanych z tymi 99.
Ha, trochę napisałem. Jestem pewny, że to nie wszystko co chciałbym przekazać, ale na ten czas tyle mi przyszło do głowy.
Ekim.
3 stycznia 2013
New Jer
Wkrótce cz. 2 by ekim & ebe. Stay tuned!