Zaczęły sie już juwenalia - dużo zabaw, koncertów i picia. I zaczęła gościć w głowach świadomość, że do egzaminu nie zostało zbyt wiele czasu, bo trochę ponad miesiąc. Drugi rok chyba nieźle kuł już ałą anatomię od przynajmniej kilku tygodni. A my od kilku tygodni chcieliśmy, ale szybko zostaliśmy przywołani do porządku przez fizjologię, biochemię i na dodatek, o zgrozo, angielski.
Koncert Luxtorpedy oznaczony został jako obowiązkowy, podobnie jak pogo, ściana, młyn i pływanie na falach. Każde zadanie wykonane. Jak zawsze event bardzo udany, poprzedzony wstępnymi pieśniami w MPK 40. Po nim w planach był jeszcze grill, ale razem z P. i kilkoma osobami zostaliśmy na koncert Grubsona. Zagrał nieźle, ale to jednak nie to samo co brzmienie gitary na scenie.
W niedziele zagoszczę tam, gdzie grać będzie Dżem oraz Strachy na Lachy. I odpuszczam sobie więcej imprez do czasu Medykaliów, które będą dosłownie za oknem. A teraz czas na trochę fascynacji w temacie dróg nerwowych.
Przegladam Twojego bloga juz troche - ciekawy jest bardzo :-)
OdpowiedzUsuńPoprawiam w tym roku mature z zamiarem dostania sie na farmacje. Przegladalem wpisy oznaczone tagiem 'matura', ale tam nie bylo nic (albo nie zauwazylem) o nauce, jako takiej - znaczy wiadomo, zadania trzeba robic do upadlego.
Interesuje mnie jednak, jak wyglada sprawa z ogarnianiem materialu na lekarskim? Czy, i jakie, masz sposoby na to?
Gdybys mogl sie podzielic 'sekretem' tu, albo w moim wpisie na blogu - http://mefailenglish.wordpress.com/2013/05/12/rzecz-o-uczeniu-sie/ - bede niezmiernie wdzieczny.
Zdravim!
Hej! Postaram się na dniach napisać coś ogólnie na temat tego jak to wygląda na medycynie ;)
UsuńPozdrawiam i życzę miłej lektury ;)