Tak, zobaczyłem komentarz ebe i tak, pomyślałem, że w końcu mógłbym coś napisać. Ostatnio zawsze coś wypadało, tu impreza tam kolokwium i jakoś nie było czasu na włączenie malucha. To u mnie zwykle tylko wymówki, bo na jeden post wystarczy ok. 20min, które równie dobrze można przewalić siedząc za długo na tronie czy też w naszym ulubionym portalu społecznościowym. Jak to bywa w życiu i na wszelakich psychoirrealistycznych filmach, krótką chwilę przed powiadomieniem o mailu naszła mnie chęć na napisanie czegoś ciekawego na blogu. I po chwili "hah, nice, so let's go".
Nastało kilka zmian w moim stosunku do bloga (raczej bez związku z przerwą w pisaniu). Będąc offline w dalszym ciągu szukam inspiracji, pomysłów i kreuję nowe nawyki (oby obyło się bez nałogów). Rano, przed 9, najczęściej przed 8, wstaję już codziennie, co jak na odwiecznego śpiocha i nocnego marka jest osiągnięciem godnym odnotowania. W najbliższym czasie planuję kilka kolejnych inicjatyw, które zdradzę dopiero kiedy choć trochę będą związane z czynem, a nie tylko ze słowami. W temacie bloga natomiast rzeknę tylko:
Stay tuned!
No to czekam na inicjatywy
OdpowiedzUsuńmeredith mnie prawie regularnie zasypuje ciekawymi wpisami a tu wchodzę i wchodzę i nic
No to trzymaj się i aktywizuj
Och jak mi miło niezmiernie! ;D Dziękuję i lojalnie ostrzegam o nadchodzącym świątecznym marazmie :P
UsuńZdzierże
OdpowiedzUsuńU mnie tak luźno, że nawet nie ma o czym pisać :D Skończy się, bo czeka na nas kolokwium z OUNu po świętach...
OdpowiedzUsuń