Tak właśnie ostatnimi czasy na UM w Lublinie doszło do zmian. Teraz już nie ma przepychania, wpychania na siłę i innego puszczania studentów w stylu "oj, niech ma" czy "Jak uda Ci się dostać na medycynę to ją skończysz". Nie ma już miliona poprawek z anatomii czy innych przedmiotów, jak to (podobno) było kiedyś. I nie ma zmiłuj.
13 marca 2013
Nie ma zmiłuj
Koniec semestru miał miejsce już jakiś czas temu, a mimo to część osób jeszcze całkiem niedawno uczyła się "dawnego" materiału. Niezaliczone preparaty (czasem jeden, czasem wszystkie cztery) z anatomii czy też poprawka z biologii dręczyły nadal. Jedną z takich rzeczy, które ma się w plecy, można zaliczyć w nieco inny sposób, poprzez warunek. Nie, nie jest to przepuszczenie z 2 w indeksie, ale przesunięcie ostatniego terminu poprawkowego z jednego (i tylko jednego) przedmiotu o 30 dni. Kilka dni temu ten właśnie warunek (z anatomii) miał miejsce. I część osób niestety już się z nami pożegnała. Niektórzy wręcz na własne życzenie - nie ma to jak składać podanie o dwa warunki, wiedząc że można mieć tylko jeden, a dwa automatycznie piszą na czole "OUT".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uhu hu, kto to widział, żeby z Lublina ludzi wywalali :P Ile Was zostało na tym 1 roku tak w ogóle?
OdpowiedzUsuńPowiedz mi szczerze, czy osoby, które otrzymały błogosławieństwo na drogę powrotną do domu sobie na to nie zapracowały? U nas sytuacja wygląda tak, że problemy mają non stop ci sami ludzie, których łatwiej zobaczyć na imprezie niż przy książkach. Nie mówię, żeby się uczyć cały czas, bo wiadomo, że tak się nie da, ale jak sytuacja tego wymaga to należy siąść na dupie wziąć się do roboty a nie płakać potem jacy to oni wszyscy są be.
Ej, u nas nie było miliona poprawek. Zasady były w miarę jasne, kto nie zdał drugiej poprawki lądował na komisie, kto nie zdał komisa - out. Przez pierwsze dwa lata mało kto wyleciał przez egzaminy, raczej sami rezygnowali i zmieniali kierunek. Może to kwestia rocznika i ludzi, lecz już bez przesady - jak nie na pierwszą poprawkę to już na drugą się człowiek da radę nauczyć jeśli chce. Bo jeśli olewa to i z pustego Salomon nie naleje...
OdpowiedzUsuńZawsze się trzeba było uczyć, nie jesteście pierwszym rocznikiem, który musi to robić :P
W sumie racja, ja tylko piszę co słyszałem o starszych rocznikach i to co wiem od swojego rocznika :D
Usuńmyśmy mieli ustne poprawki na anatomii, może w tym tkwiła wyższa zdawalność w porównaniu do pierwszego terminu z testem w całości po łacinie (łącznie z poleceniami;):P
UsuńMeredith ma rację. Nawet jeśli była możliwość miliona poprawek, to na ogół w 90% dotyczyła tych samych osób. Te 10% to były osoby co im się rzeczywiście noga jakoś powinęła, albo mieli pecha do danego przedmiotu. Prawda jest taka, że jak nawet można było w nieskończoność poprawiać to było podejście: 'najwyżej przyjdę jeszcze raz' - zero motywacji. A jak było powiedziane, że można np. 2 razy, to ludzie potrafili się nauczyć. Wystarczyło mieć bata nad sobą.
UsuńA pytania na slajdach i po łacinie też były? Słyszałem o legendarnych zaliczeniach doktora jak Dumbledore'a, które odbywały się w ten właśnie sposób :)
OdpowiedzUsuńJa czasem z połowy pytań nie rozumiałem / nie dawałem rady przetłumaczyć nim znikły z ekranu ?
Usuń:D
Łacina prawie zawsze była , slajdy kilka razy
Co do poprawek to kilka było , milionów nie
Cześć zrezygnowała, cześć miała na 2 roku anato
Może i macie ciężko, ale jeśli chodziło o 1 semestr to owszem, był to skok dla Lubliniaków, ale względem innych uczelni medycznych dużo ciężej nie mieliście. Znajomość anatomii w tym roczniku, też niestety trzeba to powiedzieć- jest kiepska. Testy na poprawkach na pewno męczą ludzi, ale za to nie macie testów na 1 terminach co też jest sporym ułatwieniem. Wystarczy się systematycznie przygotwywać na zajęcia, a nie myśleć co na teście da np. dr K.
OdpowiedzUsuń