To jest to. Zlać ciało zimną wodą tuż przed snem. Jednocześnie pobudza i relaksuje. Odkręcam chłodną wodę, później jeszcze zimniejszą i latam pod prysznicem jak przy napadzie czegoś w stylu padaczki. Tylko że w międzyczasie się śmieję i jestem z siebie dumny, bo znów udało mi się zrobić coś przeciw sobie. Zaraz po zakończonym prysznicu następuje maksymalne orzeźwienie i wyklarowanie myśli i zmysłów. Polecam.
Kiedyś nawet był wykład pewnego pana, który mówił o zimnym prysznicu. Coś w stylu "Taking old showers can change your life". Jak? Ano tak, że zmuszają nas do wyjścia z naszych małych światów i zrobienia czegoś niewygodnego, do podjęcia wyzwania, które wcale nie musi być przyjemne. Rezultat? Śmielsze kroczenie przez życie i lepsze podejmowanie decyzji. Śmieszne, wiem. Ale działa. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz