27 listopada 2012

Plan tygodnia I roku

Poniedziałek
Anatomia na 17. Na wykład z biofizyki nie idziemy, bo nie ma po co. Inaczej jeśli jest lista, wtedy jak mus to mus. Od rana uczymy się anatomii i biologii na wtorek.

Wtorek
Rano powtórka  z biologii i ćwiczenia o 11. Powrót do akademika przed 14 i nauka na chemię o 15:15. Po chemii przygotowanie na środową anatomię.

Środa
Rano powtarzamy znów anatomię, którą mamy o 16. Wykład z biologii sobie odpuszczamy. Trwa 45 minut, nie ma na nim nic ciekawego, a do Medicum, gdzie wykład ma miejsce, jest pół godziny drogi. Po prosektorium czas na histologię.

Czwartek
Rano powtórka z histologii. O 13 wykład, a o 14:45 ćwiczenia. Profesorka bardzo fajna, prostudencka i mądra. Rozmawia z nami na wykładzie, ciekawie tłumaczy i chociaż stara się zrozumieć jak bardzo jesteśmy w dupie :) Pięć godzin ćwiczeń siada na nasze mózgi tak bardzo, że pod koniec już kompletnie nie wiem co robię. Na ćwiczeniach czyta się skrypt z biofizyki, żeby zdążyć ogarnąć temat na kolejny dzień. Wracamy skonani o 20 do domu. Dalej powtarzamy biofizykę, czasami zamieniając ją rozrywkowo na anatomię.

Piątek
Z samego rana, niestandardowo, kiedy wszyscy zamuleni, biofizyka o ósmej zero zero. Kończymy po 10 i zaraz zaczynamy angielski, na który pracę domową odrabiamy na kolanach. 12:30 i do domu. Ogarniamy chociaż trochę anatomię na 16.
Po anatomii zwykle sprzątamy pokój i cieszymy się kolejnym zaliczonym tygodniem. Układamy pięknie książki, porządkujemy notatki, ja zwykle piszę kilka notek na bloga i idziemy do Reala zrobić zakupy. Ten wieczór jest wieczorem świętym, kiedy jest jedna dłuższa chwila na odpoczynek. Impreza, klub, domówka, a czasem wybieramy po prostu wyspanie się. Czasami ktoś pojedzie do domu odwiedzić rodzinkę.

Sobota
Pobudka w planach koło 9. W praktyce o 12 lub później. Dzień ogólnie chaotyczny. Próbujemy coś powtórzyć, czasami się udaje, ale często nic z tego nie wychodzi. Na biologię we wtorek, bo trudno jest to zrozumieć tylko w jeden wieczór. I trochę na anatomię.

Niedziela
Ktoś pójdzie do kościoła, ktoś się wyśpi, ktoś wstanie z samego rana i zacznie już się uczyć. Zwykle jest to K., bo w poniedziałek ma combo: anatomia+biofizyka+histologia. Zaczyna o 7:45 i kończy o 7:15 z kilkoma przerwami w międzyczasie. Powtarzamy wszystko na poniedziałek i wtorek. Albo zaczynam się uczyć z tego, czego nie ruszyliśmy.

Spać chodzę zwykle o 2, wstaję koło 9. Próbujemy wstawać wcześniej, ale często nic z tego nie wychodzi. Próbowałem snu polifazowego, ale póki co nie był zbyt efektywny. W nadchodzącym tygodniu w planach: sen główny 6h i jedna półgodzinna drzemka w środku dnia, najczęściej koło 14-15.

1 komentarz:

  1. Oj tak, "Dni Kraśnika" (czytaj poniedziałek) nieźle ryją banie...

    OdpowiedzUsuń