1 września 2014

Być czy nie być "kujonem"?

Jeśli kujoństwo to siedzenie nad książkami przez całe trzy lata, odsuwanie się od znajomych i bycie klasowym popychadłem, to nie, nie trzeba. Ja potrzebowałem kilku miesięcy bardzo ciężkiej pracy w całkowitym skupieniu, aby osiagnąć to co zamierzałem.

Znam wiele osób, które były kujonami i uczyły się non-stop przez całe liceum i im się nie powiodło. Znam też te, które uczyły się sporo i dużo też balowały i im też się nie powiodło. Znam też takich, co uczyli się podobnie do mnie i im też się nie powiodło. Znam też tych, którzy uczyli się mniej i dali radę.

Nigdy nie dowiem się dlaczego dokładnie to ja się dostałem, a inni nie. Większość stawiam na moje zawzięcie w tamtym okresie, rezygnację ze wszystkiego co zbędne i pozostawienie niezbędnego. Bez wolnego czasu, nawet podczas posiłków. Z komputera korzystałem tylko po to, by odpytywać się z innymi na biologu. Odpoczywałem w szkole na zajęciach, kiedy jeszcze takowe były.

Może niektóre osoby starały się mniej, a więcej obiecywały, może nie zwróciły uwagi na to, na co należało ją zwrócić. Może chciały czasem odsapnąć, siadły na fejsa i zleciało im pół dnia.

Może to, a może tamto.

14 komentarzy:

  1. Jesteś na 3 roku studiów a nadal podniecasz się tym jaki jesteś genialny bo dostałeś się na medycynę. No i kogo to obchodzi? Jak możesz ocenić kto ile i jak się uczył? Skąd możesz wiedzieć czy 100 procent ludzi chciało się na tę medycynę dostać tak bardzo jak Ty? Może większość czuła tylko presję otoczenia a zależało im na czymś innym? Poza tym przestań, bo zachowujesz się jak osoba której nikt nie chwali i nie docenia więc musisz to robić sam. Jeśli tak to współczuję geniuszu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie podoba ci się podejście "Ja już się dostałem, mogę zdradzić wam moją tajemnice/ścieżkę do tego sukcesu" to po co wchodzisz na tego bloga ?

      Pamiętam jak byłem w liceum i szukałem właśnie tego typu blogów/wpisów by poznać cudze historię i życiowe rady.
      Pozwala to przemyśleć pewne kwestie techniczne jak i jest poznawanie "życia na medycynie" daje świetną rozrywkę w przerwach od nauki jak i motywację zarazem.

      Co do nauki to ja nie uczyłem się zbytnio, zgadzam się również z opinią, iż szkoda życia na naukę w izolacji.
      Jednakże całe liceum ogarniałem na bieżąco tematy (miałem to szczęście że uważne słuchanie na lekcji pozwalało nie wracać już do tych tematów w domu).
      Dlatego też(dzięki systematycznie zdobytej wiedzy) powtórka do matury była łatwa i miałem całkiem sporo wolnego czasu.

      Usuń
    2. Widzę, że już zbyt wiele nie muszę dodawać. Anonimowy i med_warrior wyjaśnili co trzeba.

      Jeśli chodzi o mój krótki dopisek: ot, po prostu odpowiadam czytelnikom na ich pytania i prośby pisząc kolejne posty. Może i kolejny raz o tym samym, ale jednak w innym momencie i poruszając nieco inne aspekty tego samego.

      Usuń
  2. A nie wziąłeś/ -łaś pod uwagę, że to nie o "podniecenie" autora chodzi ? Tylko jest to raczej drobna wskazówka dla tych, którzy się napinają, bo mamy wrzesień i każdy zacznie starą śpiewkę typu : " Ile się uczyć ?" , " z czego się uczyłeś ? ". Nigdy nic nie wiadomo jak to będzie i jak potoczy się nasza droga. Trochę sprytu, dużo pracy i luzu - ot co, zwykła refleksja autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Emes, dostalem sie na biol-chem-fiz. I boje sie jak cholera! Kuc od początku czy jak? Mam pusto we lbie... ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, wrzuć na luz :) Proponuję na start wykorzystać ogrom czasu na poznanie tego jak najlepiej jest Ci się uczyć i w jaki sposób najlepiej zapamiętujesz dane zagadnienia. :)

      Usuń
    2. Miesiąc przed maturą wystarczy. Olej.
      Swoją drogą eMeS, jeżeli ktoś zdawałby inne przedmioty i dostał się na lek, nie mając pojęcia o chemii, to myślisz, że dałby radę?

      Usuń
    3. Dałoby radę, bo takie osoby są u nas na studiach (z maturą z biol i fiz). Jakieś podstawy jednak trzeba mieć, bo w końcu przedmipty takie jak chemia czy biochemia nie zawsze bazują na wiedzy z przedszkola :)

      Usuń
  4. Każdy może inaczej rozumieć "kujoństwo". Dla mnie będzie to bezmyślne uczenie się wszystkiego i przedkładanie nauki nad wszystko inne, często o wiele ważniejsze. Dla kogoś innego kujonem będzie każda osoba, której choć trochę na nauce zależy, nie mówiąc już o ludziach dostających się na medycynę, bo to już w ogóle są cyborgi i z nimi się nie rozmawia :D. Także tego - pojęcie bardzo względne.
    Nie mniej jednak - czy warto uczyć się non stop? Nie. To, czy ktoś wybiera ścieżkę krótko i intensywnie czy dłużej i stopniowo, to już kwestia indywidualna. Ta druga też nie jest zła, nie musi oznaczać uczenia się ponad miarę - kwestia odpowiednich proporcji. Ja praktykowałam jakiś miks obu - uczyłam się, kiedy miałam czas i chęć ze zintensyfikowaniem wysiłku przy mecie :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opcja chyba najlepsza i najbardziej optymalna :)

      Usuń
  5. eMeS, poratuj. Jak się uczyłeś szlaków metabolicznych, fotosyntezy szczególnie. Na co zwracać uwagę? Wszystkiego na pamięć się nie da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam. Mogę jednak powiedzieć, że zwykle próbowałem zrozumieć coś dogłębnie i w pełni i dzięki temu zapamiętać lepiej. Jeśli w jednej książce napisane było niezrozumiale, brałem inną lub korzystałem z internetu.

      Usuń
  6. powiedz mi jak mam sobie poradzic na chemii z zadaniami z redoksami? Siadam do nich i nawet nie wiem jak mam zaczac, co do czego...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem jedna z tych osob, ktora uczyla sie az nad to, non stop przy ksiazkach i zawalila mature a przy tym nie dostala sie na medycyne :(
    Teraz z bolem serca mecze sie na fizjoterapii.
    Pozdrawiam
    Ewelina

    OdpowiedzUsuń