Wypad do mej starej mieściny odbyłem w ten weekend jako odpoczynek od praktykowania na SOR i w przychodni lekarza rodzinnego. Trochę ponad dwa dni zwiedzania i choć zobaczyliśmy z P. naprawdę dużo, to jednak rezydowaliśmy zbyt krótko, żeby nasycić się w pełni.
Dziecięciem będąc mieszkałem tu przez około lat 7, ale rodzice zapracowani, ja młody i nieświadomy. I tak naprawdę żyjąc tutaj tyle czasu, nie było żadnego wypadu na większe, kompleksowe poznanie swojego miasta.
W tym tygodniu przyszedł czas nadrobić zaległości, zobaczyć jak Kraków się zmienił i popatrzeć na Marsz Jamników. Chodziliśmy Drogą Królewską i Uniwersytecką za dnia, a po zachodzie Słońca szlajaliśmy się po Starym Mieście.
Wszystko udało się znakomicie poza kebabem w Kazimierzu. Pojawiła się też chęć na Lody na Starowiślnej, ale kolejka ponad stu osób pozdrowiła nas pięknym środkowym palcem.
Kolejny przyjazd tutaj to mus.
Jak lody to na Floriańskiej.Najlepsze na świecie! Polecam rownież budke Makarun (za teatrem Bagatela) za 5,90 zł pudełko spaghetti ! Tak studencko haha
OdpowiedzUsuńPS eMeS uwielbiam Twojego bloga i cały czas trzymam za Ciebie kciuki! Pozdrawiam ;)