4 marca 2014

Motywacja

Każdy na pewno słyszał o motywacji i o tym jak często jej brakuje, gdy chcemy coś zrobić. Ostatnimi czasy w komentarzach na blogu przewinęło się kilka próśb o post z podobną tematyką. Dlaczego tak późno pojawia się odpowiedź, zapytacie. Otóż, gdy moich myśli nie stanowi stricte medyczna tematyka, często zwracam uwagę ku różnym aspektom życia studenta. A dodatkowo także ku sposobom przedstawienia mojego zdania w danym temacie - w tym przypadku wam, czytelnikom. Przy okazji i samemu sobie, do sprawdzenia za kilka lat co też kiedyś siedziało u mnie w głowie. Nie bardzo jestem skłonny do publikowania niepełnych myśli w stylu rozmyślań czy niesprawdzonych porad (może się to wkrótce zmieni). Takie, które trudno jest mi przekazać drugiej osobie ze względu na niewystarczającą znajomość danego problemu też się nie kwalifikują.

Wróćmy jednak do motywacji i mojego zdania na ten temat. Z początku mogę już napisać, że w pierwszym zdaniu dzisiejszego posta kryje się pułapka. Bo czy chcąc zjeść czekoladę (zakładając, że jesteście takim pochłaniaczem słodyczy jak ja) szukacie motywacji? Czy pytacie "jakich technik mam użyć, aby chciało mi się zjeść czekoladę?". Nie pytacie, po prostu ją wpierdzielacie. Tak szybko, że często nawet nie zauważycie jak cała tabliczka dziwnym trafem gdzieś zniknęła. Tak, piszę tu o sobie (mając nadzieję, że nie jestem sam).

Do czego zmierzam? Motywacja potrzebna jest nam z reguły do tego, by robić coś, czego w głębi siebie nie chcemy robić. Ktoś uwielbia biologię na UMLub (załóżmy, że taki cudak istnieje). Taki ewenement nie będzie szukał chęci do nauki, bo będzie miał ją już w sobie. Materiał z przedmiotu nie będzie wkuwany tylko pochłaniany. Nie będzie marudził, że coś jest słabe, nudne, trudne.

Co więc zrobić z przedmiotami, których nie lubimy? Takich, których samo istnienie nas denerwuje i gdy próby zaznajomienia się z ich materiałem spełzają na niczym, a często są powodem jeszcze większego zniechęcenia czy zdenerwowania?

Istnieje kilka dróg. A przynajmniej te przychodzą mi do głowy w obecnej chwili:

Pierwsza -"Trudno, muszę w końcu to zrobić." - i robisz.
Druga - "Jeśli tego nie zrobię, to będzie źle." - i robisz
Trzecia - "Lepiej zrobię to teraz. Im szybciej będę miał to z głowy, tym lepiej. Zostanie mi więcej czasu na odpoczynek / rzeczy których uczyć się lubię / cokolwiek." - i robisz.
Czwarta - "Lubię ten temat. Ciekawe co się w nim kryje. Jak będę mógł zastosować tę wiedzę w życiu prywatnym i zawodowym? Co mnie w tym zafascynuje? Zrobię to teraz, fajnie będzie dowiedzieć się czegoś nowego / lepiej zrozumieć coś już znanego" - i robisz.
Piąta - "Nie mogę się doczekać! Jedzenie odkładam na bok, siadam do książek!" - i robisz.
Szósta - "Przecież mnie nie wywalą, / Nic się nie stanie." - i nie robisz.

Piąta i szósta to skrajność, więc wyrzucam z możliwych opcji. Reszta jest OK. Pierwszą zmęczysz się najszybciej, kolejnymi coraz mniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz