Czy był ktoś ostatnio w Biedronce? Też widzieliście te wielkie reklamy "Płać telefonem!"? Zdziwiłem się bardzo takim stanem rzeczy. Jak to tak, żeby Najbardziej Renomowany Studencki Market zrobił coś nowego oprócz gratisowej parówki w Berlinkach? Wielka ciekawość w mej duszy wtedy w jednej chwili powstała. Po wyjściu ze sklepu zdążyłem już jednak o tym zapomnieć, aby po tygodniu wrócić do tematu.
Śmigam mobilnie po internetach, a tu PeoPay w Top Aplikacji na mój telefonik. Pobrałem i poleciałem do mamuśki z zapytaniem o co biega i tu ciekawostki i różne takie rzeczy. Koniec końców wygląda to bardzo fajnie i może choć po części uwolnię się od tych 10kg metali w portfelu. Czy ktoś już tego próbował? Jak działa? Panienki za ladą potrafią współpracować czy raczej robią wielki wytrzeszcz i same się mnie pytają "Ale o so chossi?"
*Wpis nie zawiera żadnego lokowania produktu. Ale jak coś jest dobre, lub ma szanse takie być, to trzeba chwalić, promować i ten teges.
31 października 2013
21 października 2013
Click "Share"
Nie toleruje się w Lublinie wyścigu szczurów. Nie ma miejsca na notowanie specjalnymi metodami antypirackimi zapewniającymi bardzo małą lub żadną czytelność tekstu po skserowaniu. Jakie to można wymyśleć cuda i dziwy? I po co?
Pożyczamy sobie notatki, książki, ksera, czaszki, cokolwiek. Jeśli ktoś o coś poprosi, zazwyczaj to dostaje - np. temat ćwiczeń, zdjęcia wykładów, konkretne notatki. Brak jednak skrajności i mało kto wrzuca materiały zaraz po wejściu w ich posiadanie, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Nie liczę tu gorącego towaru - najświeższa prezentacja z immunów, którą każdy by chciał mieć przed wejściówką jest wrzucana z automatu, bo wiadomo, że wszystkim się przyda. Oby było tak dalej do końca studiów i o jeden dzień dłużej. ;)
17 października 2013
Garść druga nowości
Immuny w formie prawie czterogodzinnej prezentacji i naszej aktywności polegającej na przeczytaniu slajdów. Tak było na pierwszych zajęciach. Na drugich podobnie, z tą tylko różnicą, że asystentka przynudzała o wiele skuteczniej i na koniec wymagała od nas czegoś więcej niż umiejętności czytania ze ściany i ze swoich notatek. Zobaczymy jak będzie na kolejnych ćwiczeniach, bo asystenci nie są przypisani do grup tylko do danego tematu, więc praktycznie każde mamy z kimś innym.
Wytryskiem "novum" są, podobnie jak na patofizjologii, wejściówki pisane z materiału z ćwiczeń poprzednich. Ot, taka odmiana po fizjologii, kiedy to najpierw piszemy wejściówkę, a później słuchamy prezentacji o tym samym. A na immunach właśnie odwrotnie. Początkowo byłem zdania: "Wspaniale! Cóż za mądre posunięcie!". I po późniejszym zawahaniu, dalej jestem tego zdania ;) Za kartkówkę maks. 2 pkt (7-8 prawidłowych odp. daje 1pkt, 9-10 - 2pkt), za aktywność też dwa. I to wszystko dolicza się do punktów z egzaminu końcowego. Lepsze to niż fizjo i pisanie rozbójnika przy niedostatecznej sumie punktów z wejściówek.
Pierwsza patofizjologia została nam odpuszczona. Parentuje nam młody asystent, który wydaje się być OK, jeśli można coś w ogóle powiedzieć na podstawie rozmowy telefonicznej. Na drugiej dowiedzieliśmy się, że będzie luzik. I jest. Ale i tak czytam i się uczę, bo egzaminu nikt za mnie nie napisze.
Mikrobiologia numer jeden również przemknęła tak sprytnie, że jej nie było. Kolejna pokazała przedmiot w jasnym świetle. Charyzmatyczny asystent z własnym filozoficznym podejściem do przedmiotu i nauczania dał do zrozumienia, że uczymy się dla siebie. Później może nie wystarczyć czasu na nauczenie się tego materiału: "Jak nie teraz, to kiedy?". W przeciwieństwie do innych grup, nasza nie czyta ze ściany, a rozmawia z asystentem. Wszystko przyjmuje o wiele bardziej praktyczny tor - zamiast marnowania (nie oszukujmy się, taki już urok PowerPointa) czasu przy prezentacjach, dyskutujemy o danym problemie z tematyki zajęć. Poprzednio wystąpiły ciekawostki takie jak np. dlaczego wskazanie dla pacjenta pt. "Proszę tu nalać mocz. Ze środkowego strumienia" jest idiotyzmem podobnie jak "Czym leczycie X na chirurgii?".
Na psychologii nauczano o teoriach Freuda i behawioryzmie, ale zdarzało się też ujrzeć elementy zahaczające o nowsze badania. Czasami przewinie się coś ciekawego, ale gdzieś tak połowa to nuda - szczególnie, że o większości dowiedziałem się lata temu samemu zagłebiając tajniki relacji międzyludzkich i psychologii człowieka.
Elementy profesjonalizmu to póki co oglądanie filmów i dyskutowanie o przygodach z naszych wakacyjnych pratyk. Ostatnio jednak dowiedzieliśmy się sporo o uśmiechu i mowie ciała, która może nam pomóc w tworzeniu lepszych relacji z pacjentami i nie tylko. Lubuję się w tych zajęciach ;)
Na informatyce ze statystyką wypełniamy tabelki mnogością funkcji "JEŻELI" w tempie R2D2 z Gwiezdnych Wojen. Po tych zajęciach świętujemy oficjalne rozpoczęcie weekendu. Yeeeeeaaa
13 października 2013
Fiz oraz Bio, na nowo
Pierwsze zajęcia za mną. Fizjologia po staremu z odnowionym personelem - teraz pora na zboczoną babeczkę uwielbiającą Bruce'a Willisa i pana z hamerykańskym akcęntem. Trochę podobnie do englisza spotykanego np. w filmie o Kargulu, Pawlaku i ich wycieczce za wielkie wody.
Katedra biochemii z kolei nieco pozmieniała sposób przeprowadzania ćwiczeń. Z góry narzucone terminy małych kolosików to odmienność od przekładanych wejściówek, których terminy i samo przeprowadzenie zależało całkowicie od prowadzącego. Dodatkowo, ku uciesze wszystkich studentów, po wszystkich doświadczeniach wypełniamy protokoły z opisami "Co, jak, dlaczego i po co?", coś na wzór biofizyki i jej sposobu dokumentacji tego całego burdelu, którego nikt nie ogarnia. Manną z nieba okazał się skrypt studentów z naszej uczelni, w którym jest wszystko i pod wymagania. Dzięki, ooo dzięki! Przepustka do nieba <3
Całkowite nowości to immunologia, patofizjologia, mikrobiologia, socjologia, elementy profesjonalizmu, psychologia i statystyka. O nich wkrótce.
10 października 2013
Od ucha do ucha
Zaczynam rano. Pobudka, 8 min brzuszków i rozciąganie. Krótki wysiłek zawsze przyciąga trochę hormonów i pogodę ducha. Śniadanko, powtórka z biochemii i lecę na zajęcia. Biochemia, sprawdzian. Nikomu niepotrzebny (chyba że chce zerówkę), ale i tak go piszemy. Coś tam napisałem, więcej się pośmiałem. Po ćwiczeniach praktycznie weekend. Za półtorej godziny elementy profesjonalizmu, dzisiaj o uśmiechu, mimice i ogólnie gestach w relacjach międzyludzkich. Na koniec filmik z metra z rozbawionym wagonem, który wszystkim poprawił humor.
Wracam do domu w dobrym nastroju i im dłużej idę tym bardziej cieszę się ze wspaniałej pogody. Odrabiam pracę domową z EP i do wszystkich wyjeżdżam ze szczerym uśmiechem, tak jak to zwykle każdy mnie widzi - radosnego. Za kilka dni mam z Paulą rocznicę, więc po patofizjologii idziemy do Olimpu.
Pierwszy Apart. Srebrne obrączki, od razu wpadła nam w oko jedna para. Poszukaliśmy w całym centrum innych opcji, ale przy każdej jednogłośnie decydowaliśmy, że każde kolejne są bez jakości i charakteru. Miłość od pierwszego wejrzenia normalnie. W Aparcie kupiliśmy srebro i, o radości ze zdziwieniem, mamy 25% zniżki. Uśmiech i lecimy do mnie zostawić rzeczy.
W ciągu tych paru minut w domu pod bramę podjechał listonosz z przesyłką. Niesamowite. Paczka była wcześniej, ale właściciel nie chciał odebrać, bo zapomniałem mu o niej powiedzieć. No nic, trudno, miałem po nią podskoczyć jutro. Surprise. Listonosz przywiózł blender, na kolację będą smakowite naleśniki z jeszcze pyszniejszymi koktajlami owocowymi. Pycha.
Cały dzień radości. Nie mogłem się powstrzymać, musiałem przelać to na "papier" i przypomnieć sobie jak to fajnie skrobnąć coś na bloga ;)