W końcu, ostatecznie, druga część wypowiedzi E. Trochę się tu rozpisał :)
- If you don't follow through on your dreams, you might as well be a vegetable.
- What type of vegetable?
- I don't know... a cabbage…yeah a cabbage.
The world’s fastest Indian
Kończąc liceum wiedziałem, że
biotechnologia to cutting edge, ale byłem też świadomy tego, iż Polska, jak i cała UE są dość sceptyczne pod tym względem. Dlatego też mimo wszędzie opisywanej perspektywy dynamicznego wzrostu tej nauki nie ulegałem tym wpływom. Polski rynek pracy mógł zaproponować mi pracę w mleczarni lub wytwórni surowic (+- 2 tys. netto), a ja nie chciałem stawiać wszystkiego na 1 kartę (kończyć kierunek, który zmusza do wyjazdu). Problemem był też poziom na uczelniach. Progi są niskie, a wiadomo, że w trosce o to by mieć kogo kształcić (pieniądze) poziom zostanie dostosowany w dół a nie w górę. Istnieje więc realne zagrożenie iż mogę się tam intelektualnie marnować. Końcowym argumentem przeciw jest to, że uczelnie nastawione są bardziej na rolnictwo (bardzo ciekawe), a nie na np. komórki macierzyste (ciekawsze).
Farmacja dziś ogranicza się głownie do handlu. By pracować badawczo w wielkim koncernie trzeba mieć mnóstwo szczęścia i wykazać się ogromnym dorobkiem na studiach. Pomimo tego, myśl o farmacji towarzyszyła mi dość długo. Pomysł był następujący: ja i moja dziewczyna zostajemy farmaceutami, wyjeżdżamy do Norwegii, oszczędzamy tam kapitał i otwieramy w Polsce aptekę albo asymilujemy się ze Skandynawami i po prostu żyjemy tam.
Wyniki z matury okazały się wysokie, ale nie tak bardzo jak tego chciałem,. Mogłem zostać biotechnologiem, magistrem farmacji. ale wybrałem siedzenie w domu. Nie chciałem skazywać się na życie jakimś planem B, chciałem dać sobie szansę i wykorzystałem ją.
Studiuję kierunek lekarski. Kierunek studiów i dalszego kształcenia o stale najwyższym tempie rozwoju. Zgłębiam naukę która jak wskazywali przedmówcy jest fascynująca, bo dotyczy nas samych. Jest magiczna bo ociera się o życie i śmierć oraz obnaża tajemnicę istnienia.
Obraz lekarza jest jak archetyp. Pomijając obrazki z kultury hejtowania i ataku wszystkiego, a skupiając się na obrazie literackim czy nawet z kultury masowej – lekarz jest kimś wyjątkowym. Jest interesującym inteligentnym człowiekiem sukcesu, który prowadzi ciekawe dostanie życie, a jego dzieci maja super start w przyszłość. Gdy jako dziecko oglądałem telewizję zdominowaną przez amerykańską kinematografię lekarz był kimś fajnym, a bycie nim mogło być postrzegane jako powód do dumy.
Wpis ten rozpocząłem od cytatu z filmu opowiadającego historię człowieka który życie swe wypełnił pasją. Jak już wiecie w żyłach mych płynie paliwo a nie krew. Kocham motocykle, kocham samochody. Nie traktuję ich jako środków transportu od A do B, liczy się to coś pomiędzy, podróż, przygoda. Nie jest koniecznie to czy dotrę do B, D czy X. Pojazd musi mnie urzekać formą, swoimi aspektami technicznymi, trudno wiec wybrać jeden, który zaspokoiłby wszystkie potrzeby. Sportowa, ale dostojna linia nadwozia połączona z wolnossącym silnikiem dużej pojemności oraz wykończenie materiałami przyjemnymi w doznaniach: jasna pachnąca skóra, antracytowa drewno zdobiące konsole, ten opis jest niczym poemat i w taki sposób widzę auto marzeń. By kupić coś co wywoła emocję trzeba wydać naprawdę dużo pieniędzy albo jeździć klasykami, które również oprócz miłości wymagają środków finansowych. Ale marzeń można mieć wiele.
Jesteśmy ludźmi, potrzebujemy odbierać nasze życie zmysłami, więc walczmy o zmysłowe produkty
Patrząc ogólnoświatowo czy też nawet na nasze podwórko (ale przymykając lekko oko na pewne patologie) zawód ten daje stabilizację finansową, pewną pracę oraz duże możliwości kreowania własnego systemu pracy. Daleko nam co prawda do krajów cywilizowanych, gdzie za pracę w przyzwoitych (a więc dających również czas dla rodziny czy rozwijanie pasji) warunkach żyje się na komfortowym poziomie. Bo niestety w Polsce w większości specjalizacji pracując w państwowym szpitalu trzeba jednak poświecić masę czasu by osiągnąć to co powinno być osiągalne bez nadgodzin.
Zawód lekarza jest przecież kwalifikowany powszechnie jako jeden z zawodów reprezentantów upper midle class, a dziś lekarz by osiągnąć jakie wyznaczniki tego musi harować nie mniej jak powiedźmy hydraulik - czyli chyba coś jest nie tak? Nie przeczę, że w Polsce nie można dobrze zarobić. Można, ale niestety najczęściej kosztem spędzenia mnóstwa czasu w pracy. A po co pieniądze, kiedy nie ma się czasu ich wydawać czy cieszyć się nimi z rodziną?
Mam nadzieję na zmiany, zawsze pozostaje również możliwość emigracji - zapotrzebowanie na lekarzy jest na całym świecie. Nie jest to prosta decyzja ponieważ łączy się z dość duża inwestycją: różnego rodzaju kursy do egzaminów nostryfikacyjnych, kursy językowe jak i same wydatki na formalności do otrzymania wizy czy pieniądze na start. Z drugiej ręki wyjazd oprócz korzyści finansowych łączy się często z innym klimatem, przyrodą, a co najważniejsze kulturą i społeczeństwem.
Lekarski jest więc dla mnie idealny, ponieważ iż rozwija moje predyspozycję, realizuję mój ciąg do wiedzy i innowacji opisany w poprzednich wspomnieniach oraz daje realne szanse na osiągniecie odpowiedniego poziomu życia, przy okazji pozwalając na spędzenie czasu z rodziną (przy normalnych zarobkach patrz powyżej). Nie jest też tak, że widzę w medycynie tylko pieniądze, a każdy pacjent jaki przekroczy drzwi mojego gabinetu sprawi, że moich oczach zabłyszczy $ - nie!
Chcę być najlepszym w swojej dziedzinie jakim mogę być, chce dać z siebie wszystko, ale chce jednocześnie być za to doceniony – ot co. Chcę by moje dzieci mogły zobaczyć świat, mogły rozwijać się w każdym kierunku bez troski o to jak sfinansować dane hobby, by miały wszystko co pomoże im się rozwinąć najlepiej jak tylko można.
Wybierając ten kierunek wybrałem pogoń za marzeniami, ale też za prestiżem, życiem w komforcie i za byciem zawsze na fali nowych odkryć. Czy uda mi się tego dokonać ? Zobaczymy.
E.