9 lipca 2012

Matura, to bzdura?

Jakże w wybitnej większości jest to prawdą. Matura z roku 2012 wybitnie to pokazała. Chociaż osobiście nie mam powodów do narzekań z uwagi na zaskakująco wysokie wyniki z każdej ze zdawanych matur, to jednak warto poświęcić temu trochę miejsca.

Tegoroczne zaskoczenie

Zgodzę się z tym, że matura sama w sobie idzie raczej w dobrym kierunku - więcej myślenia, a mniej 3Z (dla nieogarniętych - Zakuj, Zdaj i Zapomnij) - zarówno z biologii, jak i z chemii.  reszty przedmiotów się nie wypowiem, bo nie znam ich realiów na tyle dobrze, aby się wypowiadać. Tegoroczna matura zaskoczyła wszystkich nieszablonowością zadań, godziny poświęcone na kucie utartych schematów niewymagających sprawnego, logicznego i kreatywnego myślenia poszły w piach. Dodatkową kwestią, moim zdaniem negatywną, była niezwykle częsta niejednoznaczność zadań. Można natrafić na kilka (zbyt wiele) przypadków, w których klucz odpowiedzi nie uwzględnia rozwiązania prawidłowego pod kątem naukowym (choćby oranż w arkuszu z chemii). Czy tak powinien wyglądać egzamin decydujący o naszej przyszłości? Cóż... do tej pory nikt nie wymyślił niczego lepszego.

Przygotowania do matury

Biologia 2012 - ostatnie zadanie, proste czy trudne?
Do matury nauczyłem się w niecałe dwa miesiące. Czy to dużo? Zdaniem większości - nie. I nie dziwię im się ani trochę. W liceum uczyłem się w biol-medzie, z rozszerzoną biologią, chemią i fizyką. Przez dwa lata totalnie olewałem większość przedmiotów, łącznie z biologią, z której nawet nie miałem zeszytu, bo uznałem go po miesiącu szkoły za bezsens (chemię lubiłem, podobnie jak i fizykę, ale się ich nie uczyłem i nie rozumiałem w takim stopniu jak teraz). Do przedmaturalnej nauki przystąpiłem w okolicach połowy klasy maturalnej, głównie powtarzałem chemię, a raczej uczyłem się jej na nowo. Nie poświęcałem temu też jakiegoś ogromu czasu - po prostu od czasu do czasu otworzyłem książkę. Rzeź zaczęła się w okresie świąt wielkanocnych. Planowany wyjazd do rodziny nie napawał mnie zbytnim optymizmem z uwagi na odpychającą ilość nudy - postanowiłem wydrukować arkusze maturalne z chemii oraz biologii, po dziesięć sztuk. Za cel postawiłem sobie zrobienie ich wszystkich w czasie pobytu poza rodzinnym domem. Jak możecie się domyślić - nie udało mi się, jak to mi :D Niemniej jednak, zrobiłem bardzo dużo. tak dużo, aż sam byłem zaskoczony i zachwycony, chociaż z drugiej strony przestraszony, bo zobaczyłem jak wiele nie umiem (wyniki na poziomie 50% nie napawały optymizmem). Konsekwentnie dążyłem do celu, że aż do ostatniego dnia przed maturą. Każdy dzień spędzałem na nauce, prawie każdą wolną chwilę. Sen mnie denerwował, podobnie jak lekcje w szkole - wszystko to było dla mnie szalenie nieproduktywne. W trakcie jedzenia powtarzałem hormony człowieka, ich nazwy, rolę i miejsca w ciele z nimi związane. Kojarzyłem wszystko w tak nielogiczne i irracjonalne sposoby, że aż rozeszło się to po całej klasie i znajomych ("Za mną mocuj Sebciu Fifę czy pomacasz chlorowaną kanapę?" - jako zbiór mikro i makroelementów). Na lekcjach uczyłem się biologii i chemii, robiłem masę zadań, głównie z arkuszy. Kiedy zaczynałem mieć dość biologii i chemii brałem się za angielski. Tak, angielski, z którego po maturze podchodziłem do egzaminu CAE (25 lipca wyniki). W drodze do szkoły i do domu słuchałem e-booków ściągniętych z chomika czy kupionych na biologu. I co? Dałem radę. Zaskoczyłem sam siebie, rodziców, nauczycieli i znajomych.

Sprawiedliwość

Teraz rodzi się pytanie czy to wszystko jest fair. Nie potrafię odpowiedzieć. Z jednej strony cieszę się swoim sukcesem i tym, że tak naprawdę nie musiałem poświęcać temu aż tyle czasu i energii co inni. Z drugiej - widzę znajomych, bliskie mi osoby, dziewczynę - wszystkich, którzy nie dostali się tam gdzie chcieli. A widziałem, jak krótko mówiąc - zapierdalali - non stop, przez większą część czasu w liceum. I to dziwne, cholerne uczucie, kiedy sam cieszysz się jak nigdy, a z drugiej pocieszasz innych, że za rok się uda, albo że może to nie jest to w czym będzie dobry.

14 komentarzy:

  1. dobrze prawisz eMeS ;D na ogół blogów nie czytam, ale do Twojego bede wracać na bieżąco ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak...
    Lepiej napisałbyś w jaki sposób udało ci się tak elegancko ściągnąć z telefonu na maturze. I się nawet nie tłumacz, że tak nie było, bo niektórzy co nieco widzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No oczywiście, że tak było! Ten połyskujący w porannym słońcu ekran wręcz cieszył moje lico :))

      Usuń
  3. Gratulacje! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Emes zaskoczyłeś mnie tak jak większości osób które czytają Twojego bloga ale też i na Biologu. Godne podziwu to co czyniłeś. Gratuluję.
    W szkole nauczyciele uprzykszali Ci życie? Z wypowiedziami nie dasz rady daj spokój itd. ?

    OdpowiedzUsuń
  5. a'propo ostatniego zadania - proste, ale tekst sformułowany przez kogoś, kto zupełnie nie potrafi tego robić i nie zdaje sobie sprawy, że w stresie, na maturze może on być trochę niezrozumiały :(

    OdpowiedzUsuń
  6. "Wyniki z matury okazały się wysokie, ale nie tak bardzo jak tego chciałem,. Mogłem zostać biotechnologiem, magistrem farmacji. ale wybrałem siedzenie w domu. Nie chciałem skazywać się na życie jakimś planem B, chciałem dać sobie szansę i wykorzystałem ją." czyli jednak 2 miesiące nawet solidnej nauki nie wystarczają na to żeby być na lekarskim.. a wszyscy myśleli inaczej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm? Dlaczego cytujesz jeden z nowszych postow (w ktorym wypowiadal sie ebedziebe) pod dosyc starym (napisanym przeze mnie)?

      Usuń
    2. czyli nadzieja wróciła :P

      Usuń
  7. Na ile zdałeś biologię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biologia 90%, Chemia 88%

      Usuń
    2. Koks. :)
      Idę rozwiązywać arkusze maturalne, bo mnie zmotywowałeś. ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń