29 sierpnia 2013

Au revoir

Dzisiaj ostatni dzień. Kończymy wcześniej i idziemy do domu. Podpis dostaliśmy od kochanej pani oddziałowej, która wzruszyła się nieco podczas pożegnania. Wychwalała pod niebiosa, dziękowała, zapraszała, przepraszała i jeszcze dziękowała i życzyła zdrowia i szczęścia i pomyślności. Dostała od nas Rafaello wyrażające więcej niż tysiąc słów więc rozmowa się skończyła i poszliśmy.

Tu opatrunkowa na urlopie, tam magazynowa na Rodos (rodzinne ogródki), inna pielęgniarka na Karaibach, i jeszcze salowa z dzieciakiem - nic dziwnego, że nasza pomoc się przydała. Dobrze też dla mnie i P., bo często sami mogliśmy pokłuć i dużo zostawało dla nas. Nie wszystkich, bo u niektórych nie dałem rady, jak u jednej pacjentki, gdzie główne naczynia są jak włosowate, u innej w ogóle żadnych nie widać a i wyczuć ciężko.

Wstąpiliśmy jeszcze do pokoju socjalnego z kupą pielęgniarek i im także podziękowaliśmy za wszystko. Dla nich z kolei alpejskie mleczko. Prezent już na stole leży, a tu surprajz i robimy wymianę. My dajemy Milkę, a oni nam Wedla. No i mamy ptasie mleczko kokosowe, którego nie ruszam. Niedobre. :)

Po praktykach trzeba było zanieść kwity do pielęgniarki z grona naczelnych, ale że poszła na zebranie to i my się zebraliśmy. Rowerkami ruszyliśmy do centrum handlowego na romantyczny kebab we dwoje. Mięsko mniam.

26 sierpnia 2013

Żywiec z ciastem

Wywiad chyba czasami przybiera formę pielęgniarka vs pacjent.
- Czy ma Pan chore nerki?
- Piwo piję
- ...
- Przecież piwo jest dobre na nerki, więc mam je zdrowe
- Jakby było zdrowe to zaraz by się nam tu Żywiec na urologii rozstawił
Ksiądz odwiedził punkt pielęgniarski z częścią personelu pałaszującą pokarm (w tym ja).
- Proszę księdza, niech ksiądz się częstuje
- Dziękuję, to nie dla mnie. Ja jestem ciastem. Nie powiem, że ciachem, bo wiem co to znaczy
Doktor i pacjentka z brzuchem jak w ciąży, ale była po menopauzie.
- Pani to zawsze taka gruba była czy ostatnio tak wzdęło?
- Panie doktorze, ja to zawsze taka gruba byłam

24 sierpnia 2013

Block

Po kilkukrotnym obejrzeniu laparoskopowej cholecystektomii czy niedoświadczeniu niczego na operacjach tarczycy prawdę pisząc odechciewa się tam uczęszczać. Nie ma po co stać jak pała i jak ta samotna pała, nie widzieć nic i nie robić nic. Ewentualnie jeśli jest jakiś ciekawy czy nieznany nam zabieg to wpadniemy. Zwykle po wycięciu różnorakich kiszek i innych elementów ludzkiego jestestwa głównodowodzący doktor chirurg pokazuje nam z czym tym razem mieliśmy do czynienia. Jeśli go nie ma to jedna z pielęgniarek na "prośbę ze słodkimi oczkami" zareaguje pokazaniem nam tych wycinków.

Ciekawostka. Jeden z grona wyciętych pęcherzyków żółciowych (potocznie woreczków) był na tyle duży, że ze zdziwieniem patrzyłem jak przechodzi przez otwór wykonany zaraz pod pępkiem. Po zakończonym zabiegu dr A rozciął tę małą sakiewkę, a ze środka wysypała się porządna garść żółtych kamyków, co nie zdarza się zbyt często w takiej skali. Na innych zabiegach tego rodzaju było zwykle tylko po kilka małych, czarnych czy żółtych grudek.

Poszerzone usunięcie macicy czyli dodatkowo z sąsiadującymi węzłami chłonnymi. Pacjentka z rakiem trzonu i pakietem dodatkowych chorób, w tym kilku po-alkoholowych. Dotychczas najdłuższa wizyta na sali z jaką miałem do czynienia. Udało nam się tedy wspomagać chirurgów siłą woli przez ponad dwie i pół godzinki. Na koniec dostąpiło mnie "szczęście" zobaczenia wyciętej macicy. Całkiem mała, spodziewałem się większej - rozmiar "jak na dłoni".

20 sierpnia 2013

Nie ma życia bez picia

Ostatnio na oddziale leżał pacjent z ostrym zapaleniem trzustki. Jak się później okazało - często sobie popijał narodowy polski trunek, tak jak to najczęściej wychodzi u pacjentów z pancreatitis. A co ten nasz klient wyprawiał, gdy przyszedł czas na zespół odstawienia.

Rezydując na SWN i będąc objętym ciągłym monitoringiem wciąż tylko rwał się i szarpał, zrywał kable i kroplówki. Nawet przywiązany do łóżka nieźle rozrabiał - w jednej chwili wszystko dobrze, a za minutkę pacjent prawie że kręci fikołki pod łóżkiem. I krzyczy co chwila raz o Krysię, raz o Marysię, a potem o to, że chce już wyjść z kopalni.

Po kilku dniach wszystko się uspokoiło, a nasz oddziałowy awanturnik dostał reprymendę od ordynatora. Ciekawe czy dalej ciągnąłby swoje zwyczaje, gdyby zobaczył jak wygląda jego organizm od wewnątrz miejscami wyniszczony po wódce.

15 sierpnia 2013

Pierwsze dni

Zacząłem w czwartek, pierwszy dzień sierpnia. Od samego początku dużo się działo jak na głowę świeżego praktykanta, który nie wie prawie nic o nieteoretycznej stronie zawodu. W większości dostawaliśmy grupowe zlecenia, żeby jedna osoba nie zagubiła się w troszkę skomplikowanym planie szpitala. I w ten sposób odwiedziłem laboratorium z próbkami krwi i skierowaniami gratis, oddział patomorfologii z wycinkami ciała ludzkiego (najczęściej zawierającymi komórki nowotworowe), aptekę, gdzie wydaje się płyny i leki dla oddziału (wózek z półkami na ciecze, a wózek z marketu na tablety i ampułki).

Jeden pacjent został ofiarą mojego pierwszego wenflonu z asystą pielęgniarki oddziałowej. Wyjmowaliśmy też cewnik u bardzo miłego pana, a później obserwowaliśmy zakładanie wkłucia centralnego na sali wzmożonego nadzoru (SWN). Kilkoro pacjentów powoziłem wózkiem na USG czy prześwietlenie i jedną pacjentkę na blok operacyjny piętro niżej. Kto wymyślił blok na innym piętrze niż oddział chirurgii? Jedyne usprawiedliwienie jakie widzę to oddział ginekologii i położnictwa na poziomie z salami operacyjnymi. Pewnie jak kobieta rodzi w komplikacjach to trzeba od razu pędzić na salę, a nie czekać na windę, która nawet z kluczem może jechać dość długo.

12 sierpnia 2013

Start

Początkowo było nas więcej jako lipcowo-sierpniowy mix. Kilka dni później wykruszyła się resztka niedobitków, jednak dzięki pełnym uprzejmości dziewczętom z poprzedniego miesiąca zostaliśmy obdarzeni pełnią porad pomocną w szybszym wdrożeniu się w nowy temat. Ostatecznie zostaliśmy we trójkę - ja, P. i A. - koleżanka z pielęgniarstwa, która pobyła tu przez tydzień, by następnie z gorzkim żalem opuścić nas kierując się na oddział rehabilitacji. Czasami odwiedza nas O., która z kolei odpoczywa podczas praktyk chirurgicznych. Jest na tyle wspaniała, kochana i miła, że co jakiś czas zabiera nas na blok operacyjny, na który pierwszoroczni zwykle nie mają tutaj wstępu.

10 sierpnia 2013

A za chwilę...

Po Krynicy miał być wypad nad jeziorko. Z wypadu nad Białe wyszedł wyjazd na Mazury, a później inny wyjazd itd. itd. Teraz pomagam w szpitalu na praktykach razem z mieszkającą u mnie P. (tymczasowo ^^). Ponad tydzień pełen medycznych ciekawostek już minął, więc w nadchodzącym czasie sypnę tu kilka z nich plus garść informacji w stylu jak to zwykle wygląda i o co chossi. Stay tuned & relaxed.