Jeśli kujoństwo to siedzenie nad książkami przez całe trzy lata, odsuwanie się od znajomych i bycie klasowym popychadłem, to nie, nie trzeba. Ja potrzebowałem kilku miesięcy bardzo ciężkiej pracy w całkowitym skupieniu, aby osiagnąć to co zamierzałem.
Znam wiele osób, które były kujonami i uczyły się non-stop przez całe liceum i im się nie powiodło. Znam też te, które uczyły się sporo i dużo też balowały i im też się nie powiodło. Znam też takich, co uczyli się podobnie do mnie i im też się nie powiodło. Znam też tych, którzy uczyli się mniej i dali radę.
Nigdy nie dowiem się dlaczego dokładnie to ja się dostałem, a inni nie. Większość stawiam na moje zawzięcie w tamtym okresie, rezygnację ze wszystkiego co zbędne i pozostawienie niezbędnego. Bez wolnego czasu, nawet podczas posiłków. Z komputera korzystałem tylko po to, by odpytywać się z innymi na biologu. Odpoczywałem w szkole na zajęciach, kiedy jeszcze takowe były.
Może niektóre osoby starały się mniej, a więcej obiecywały, może nie zwróciły uwagi na to, na co należało ją zwrócić. Może chciały czasem odsapnąć, siadły na fejsa i zleciało im pół dnia.
Może to, a może tamto.
Jesteś na 3 roku studiów a nadal podniecasz się tym jaki jesteś genialny bo dostałeś się na medycynę. No i kogo to obchodzi? Jak możesz ocenić kto ile i jak się uczył? Skąd możesz wiedzieć czy 100 procent ludzi chciało się na tę medycynę dostać tak bardzo jak Ty? Może większość czuła tylko presję otoczenia a zależało im na czymś innym? Poza tym przestań, bo zachowujesz się jak osoba której nikt nie chwali i nie docenia więc musisz to robić sam. Jeśli tak to współczuję geniuszu ;)
OdpowiedzUsuńJeśli nie podoba ci się podejście "Ja już się dostałem, mogę zdradzić wam moją tajemnice/ścieżkę do tego sukcesu" to po co wchodzisz na tego bloga ?
UsuńPamiętam jak byłem w liceum i szukałem właśnie tego typu blogów/wpisów by poznać cudze historię i życiowe rady.
Pozwala to przemyśleć pewne kwestie techniczne jak i jest poznawanie "życia na medycynie" daje świetną rozrywkę w przerwach od nauki jak i motywację zarazem.
Co do nauki to ja nie uczyłem się zbytnio, zgadzam się również z opinią, iż szkoda życia na naukę w izolacji.
Jednakże całe liceum ogarniałem na bieżąco tematy (miałem to szczęście że uważne słuchanie na lekcji pozwalało nie wracać już do tych tematów w domu).
Dlatego też(dzięki systematycznie zdobytej wiedzy) powtórka do matury była łatwa i miałem całkiem sporo wolnego czasu.
Widzę, że już zbyt wiele nie muszę dodawać. Anonimowy i med_warrior wyjaśnili co trzeba.
UsuńJeśli chodzi o mój krótki dopisek: ot, po prostu odpowiadam czytelnikom na ich pytania i prośby pisząc kolejne posty. Może i kolejny raz o tym samym, ale jednak w innym momencie i poruszając nieco inne aspekty tego samego.
A nie wziąłeś/ -łaś pod uwagę, że to nie o "podniecenie" autora chodzi ? Tylko jest to raczej drobna wskazówka dla tych, którzy się napinają, bo mamy wrzesień i każdy zacznie starą śpiewkę typu : " Ile się uczyć ?" , " z czego się uczyłeś ? ". Nigdy nic nie wiadomo jak to będzie i jak potoczy się nasza droga. Trochę sprytu, dużo pracy i luzu - ot co, zwykła refleksja autora.
OdpowiedzUsuńEmes, dostalem sie na biol-chem-fiz. I boje sie jak cholera! Kuc od początku czy jak? Mam pusto we lbie... ;/
OdpowiedzUsuńSpokojnie, wrzuć na luz :) Proponuję na start wykorzystać ogrom czasu na poznanie tego jak najlepiej jest Ci się uczyć i w jaki sposób najlepiej zapamiętujesz dane zagadnienia. :)
UsuńMiesiąc przed maturą wystarczy. Olej.
UsuńSwoją drogą eMeS, jeżeli ktoś zdawałby inne przedmioty i dostał się na lek, nie mając pojęcia o chemii, to myślisz, że dałby radę?
Dałoby radę, bo takie osoby są u nas na studiach (z maturą z biol i fiz). Jakieś podstawy jednak trzeba mieć, bo w końcu przedmipty takie jak chemia czy biochemia nie zawsze bazują na wiedzy z przedszkola :)
UsuńKażdy może inaczej rozumieć "kujoństwo". Dla mnie będzie to bezmyślne uczenie się wszystkiego i przedkładanie nauki nad wszystko inne, często o wiele ważniejsze. Dla kogoś innego kujonem będzie każda osoba, której choć trochę na nauce zależy, nie mówiąc już o ludziach dostających się na medycynę, bo to już w ogóle są cyborgi i z nimi się nie rozmawia :D. Także tego - pojęcie bardzo względne.
OdpowiedzUsuńNie mniej jednak - czy warto uczyć się non stop? Nie. To, czy ktoś wybiera ścieżkę krótko i intensywnie czy dłużej i stopniowo, to już kwestia indywidualna. Ta druga też nie jest zła, nie musi oznaczać uczenia się ponad miarę - kwestia odpowiednich proporcji. Ja praktykowałam jakiś miks obu - uczyłam się, kiedy miałam czas i chęć ze zintensyfikowaniem wysiłku przy mecie :D.
Opcja chyba najlepsza i najbardziej optymalna :)
UsuńeMeS, poratuj. Jak się uczyłeś szlaków metabolicznych, fotosyntezy szczególnie. Na co zwracać uwagę? Wszystkiego na pamięć się nie da.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam. Mogę jednak powiedzieć, że zwykle próbowałem zrozumieć coś dogłębnie i w pełni i dzięki temu zapamiętać lepiej. Jeśli w jednej książce napisane było niezrozumiale, brałem inną lub korzystałem z internetu.
Usuńpowiedz mi jak mam sobie poradzic na chemii z zadaniami z redoksami? Siadam do nich i nawet nie wiem jak mam zaczac, co do czego...
OdpowiedzUsuńJestem jedna z tych osob, ktora uczyla sie az nad to, non stop przy ksiazkach i zawalila mature a przy tym nie dostala sie na medycyne :(
OdpowiedzUsuńTeraz z bolem serca mecze sie na fizjoterapii.
Pozdrawiam
Ewelina