Lubię próbować nowych rzeczy. Zawsze kombinowałem i kombinować będę :) Tak jak swego czasu zabrałem się za sen polifazowy i przesuwanie momentu wejścia w fazę REM, tak teraz zaczynam określać dokładny plan dnia (z godzinami przeznaczonymi na konkretną naukę) i zarazem zmieniać nawyki senne.
Polifazowe śnienie nie wypaliło - organizm strasznie się męczył. Potrzeba było na pewno dużo więcej czasu niż 2 tygodnie na przyzwyczajenie się do takiej "nienormalności". Później przyszedł czas na standardowy plan czyli sen zwykle od 2 czy 3 rano do średnio 9, z czego i tak wychodziło wstanie z wyrka dopiero po 10. A i tak później tylko wczorajsza twarz, zaspane oczy i martwy umysł.
Ostatnio jednak zmieniłem te zwyczaje na inne, które natychmiastowo zaczęły świetnie działać. Wstaję teraz między 7 a 8, zasypiam maksymalnie o 1. Śpię tyle samo, a wysypiam się o wiele lepiej. Do tego dorzuciłem nieco ćwiczeń fizycznych w stylu porannej rozgrzewki i krótkich serii w ciągu dnia (typu brzuski, pompki i pistolety po kilkadziesiąt powtórzeń w jednej serii). Widać różnicę zarówno w orzeźwieniu i samopoczuciu jak i w koncentracji czy zapamiętywaniu.
W planach pobudka o 6 codziennie i w kimono 15 minut przed północą. Czemu tyle? Z moich badań laboratoryjnych w warunkach domowych wynikło, że najlepiej wysypiam się śpiąc 6h i 10min. Jeśli okaże się to za mało dla organizmu w dłuższym okresie typu tydzień czy miesiąc, zmienię to na 7h i 40min. Wszystko zgodnie z rytmem snu i fazami snu głębokiego przeplatanego fazami REM.
Heh , Pan eksperymentator
OdpowiedzUsuńJa preferuje dużo słodyczy i sen północ-dziewiąta
Dziwny sposób bycia. Odnoszę wrażenie, że podporządkowywujesz swoje życie nauce w stopniu większym niż jest to wymagane. Moim zdaniem studia powinny być dla Ciebie, nie Ty dla studiów.
OdpowiedzUsuńZapraszamy w tym roku na pierwszy rok kierunku lekarskiego. ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOn nie jest dla studiów tylko właśnie dla Pana, Panie Pozdro. Jeśli rozumiesz o co mi chodzi.
OdpowiedzUsuńCiężko jest nie dostosowywać się do studiów, jeśli trzeba zmienić jakieś swoje nawyki. Ja nie widzę w tym nic złego, jeśli nie jest to dla tej osoby wyrzeczeniem. Z resztą, o czym my mówimy - przyszły zawód raczej na takich wyrzeczeniach będzie polegał i nikt nie będzie myślał, żeby się do tego nie dostosowywać... ;-)
OdpowiedzUsuń