14 stycznia 2013

Zal: Biofizyka

Jak zwykle w garniakach (A jakżeby inaczej! ^^), a biednemu człowiekowi na chodnikach śnieg i lód położyli. Cudem bez kontaktu z glebą dotarliśmy. Nie trzeba było żadnych dokumentów. Po prostu wchodzimy. Nikt nie pomyślał o skombinowaniu jakiegoś znajomego doktora biofizyki, aby wszystkie nasze zmartwienia poszły w niepamięć. Ale nic, napiszemy jak już trzeba :)

50 pytań zamkniętych (II rok miał jakąś kombinację zamkniętych z otwartymi), 45 minut i 60% dzielące nas od zaliczenia przedmiotu. A pytania wspaniałe, bo pseudowielokrotnego wyboru. Odpowiedzi a-b-c-d pod pytaniem, a zaraz później właściwe odpowiedzi typu:
A) a i b
B) c
C) b i c
D) a, c i d
i różne inne kombinacje.
Materiał, jak to czasem bywa, miał się raczej nijak do tego co było na ćwiczeniach. Chociaż miał być z samych wykładów, a na nich też zbyt obfitego napływu wiedzy nie doznaliśmy.

Ogólnie miałem dobry humor, jakoś tak :) Jeszcze lepiej, gdy usłyszałem sławetne "Bez spiny, są drugie terminy".

Po biofizyce zaliczenie praktyczne z anatomii, bardzo przyjemne. Nasz Andrzej ma już te mięśnie trochę poszatkowane, ale z faktu takowego iż koksem za życia był, tak i po śmierci mięśnie tego Pana są chyba największymi z całego prosektorium. Łydka większa niż moja, a mięśnie po śmierci nie są już tak "puszyste" jak za życia.

Szacunkiem więc darzyć należy całe grono donatorów przysługujące się w edukacji przyszłych lekarzy i innych zawodów. Co by było, gdyby ich nie było?

Jutro dzień wolny, a właściwie to nie.

***
Drodzy kochani, popełniłem e-mail'a blogowego. Piszcie co Wam na klawiaturę wena przyniesie i co jest nieodpowiednie do pisania w słit komciach, a odpowiem zwłocznie.
emesthedoc@gmail.com

2 komentarze:

  1. ;* hm podziwiam za humor :D haha ale w sumie , co da nam zalamanie sie? ja mysle ze nci wlasnie rpozechodze kryzys i atak paniki: jezu drogi 3 msc do matury ;o ; ) boje sie ale mzoe jakims cudem bede na medycynie rozniez :)

    OdpowiedzUsuń