29 marca 2014

Ploteczki

Historyjka nie dotycząca mojego roku.
Wykład z farmy. Profesor postanowił zrobić listę obecności. Po chwili dostaje telefon od nieobecnej studentki: "Jak Pan śmie robić listę?!!!?"
Na drugi dzień wszyscy pytają co się dzieje z dzisiejszą młodzieżą. Nie wiem co się dzieje. Wiem, że po prostu tacy ludzie się zdarzają. Szkoda tylko, że przez idiotyzmy niektórych inni mogą mieć gorzej.

14 marca 2014

Wykłady

Jak bardzo chciałbym by były lepsze. Niestety tylko część potrafi zaangażować leniwy umysł studenta, a to zależy oczywiście głównie od prowadzącego.

Zdarzają się mówcy z charyzmą, których aż chce się słuchać. Mówią z humorem, zaciekawiają i nie traktują studentów jak bandy kretynów. Na takie wykłady przychodzi prawie cały rocznik i wszyscy słuchają z uwagą.

Większość wykładowców może jednak zostać zaklasyfikowanych do najlepszych środków nasennych dostępnych bez recepty. Czyli tak jak to bywa chyba na wszystkich studiach, uczelniach, kierunkach. Nuda, poczucie zmarnowanego czasu i asystent czytający prezentację przepisaną z książki. Tak naprawdę mogliby wysyłać te slajdy żeby nie marnować czasu na zebranie się, dojście na wykład i powrót do domu. Co ambitniejsi słuchają, ale i tak poddają się prędzej czy później ;)

Pokrótce opiszę poniżej większość dotychczasowych przedmiotów mających wykłady:
- Anatomia: z tego co pamiętam prawie wszystkie były całkiem niezłe, większość potrafiła nieraz "otworzyć oczy" w zagmatwanym temacie czy też ułatwić zapamiętanie materiału (budowa nerwu rdzeniowego by pani dr K). Szkoda, że było ich tylko 5 w porównaniu z 15 w poprzednich latach.
- Biofizyka - w ogóle ich nie pamiętam, równie dobrze mogło ich nie być, może tak było? :D
- Biologia - tych już nie będzie miał nikt po moim roczniku, cieszcie się i radujcie się albowiem nie wiecie jakie szczęście spadło na was młode studenty
- Biochemia - z całkiem fajną panią dr "Rude włosy", czasami ciekawe, czasami nudne że idzie się spać - jak to biochemia
- BHP - warunek do zaliczenia, cały przedmiot składał się z bodajże 3 wykładów
- Chemia - jak nie musicie, to nie chodzcie, ewentualnie z gazetą czy jakimkolwiek innym źródłem rozrywki
- Etyka - praktycznie ich nie było, ale jak już to w rodzaju dyskusji grupki studentów z wykładowcą na ciekawe tematy, większość osób nie uczęszczała
- Fizjologia - poniedziałek o 8, no chyba żart, i to w Medicum, i mało ciekawych rzeczy, i często czytanie prezentacji, którą widzi się na oczy po raz pierwszy w życiu
- Histologia - często przybierały formę rozmowy z panią prof. o naszych problemach, bo właśnie to ona jest agentem do spraw pomocy w naszym eksperymentalnym istnieniu na tym uniwersytecie
- Historia medycyny - bardzo fajne, ale niestety było ich dosyć mało, z chęcią posłuchałbym jeszcze tych ciekawych opowieści o dawnych czasach UMLub
- Psychologia - filmy z Discovery, zajmujące publiczność studencką - no bo kto widział np. dorosłego faceta codziennie udającego słodkiego bobasa?
- Socjologia w medycynie - w skrócie: medycyna alternatywna jest zła (i to chyba tyle).

Reszta wykładów do opisania dopiero jak skończą się ich przedmioty :)

9 marca 2014

Dzień Otwarty UM w Lublinie

26 marca, zapraszam! ;)

https://www.facebook.com/events/1378815885726164

4 marca 2014

Motywacja

Każdy na pewno słyszał o motywacji i o tym jak często jej brakuje, gdy chcemy coś zrobić. Ostatnimi czasy w komentarzach na blogu przewinęło się kilka próśb o post z podobną tematyką. Dlaczego tak późno pojawia się odpowiedź, zapytacie. Otóż, gdy moich myśli nie stanowi stricte medyczna tematyka, często zwracam uwagę ku różnym aspektom życia studenta. A dodatkowo także ku sposobom przedstawienia mojego zdania w danym temacie - w tym przypadku wam, czytelnikom. Przy okazji i samemu sobie, do sprawdzenia za kilka lat co też kiedyś siedziało u mnie w głowie. Nie bardzo jestem skłonny do publikowania niepełnych myśli w stylu rozmyślań czy niesprawdzonych porad (może się to wkrótce zmieni). Takie, które trudno jest mi przekazać drugiej osobie ze względu na niewystarczającą znajomość danego problemu też się nie kwalifikują.

Wróćmy jednak do motywacji i mojego zdania na ten temat. Z początku mogę już napisać, że w pierwszym zdaniu dzisiejszego posta kryje się pułapka. Bo czy chcąc zjeść czekoladę (zakładając, że jesteście takim pochłaniaczem słodyczy jak ja) szukacie motywacji? Czy pytacie "jakich technik mam użyć, aby chciało mi się zjeść czekoladę?". Nie pytacie, po prostu ją wpierdzielacie. Tak szybko, że często nawet nie zauważycie jak cała tabliczka dziwnym trafem gdzieś zniknęła. Tak, piszę tu o sobie (mając nadzieję, że nie jestem sam).

Do czego zmierzam? Motywacja potrzebna jest nam z reguły do tego, by robić coś, czego w głębi siebie nie chcemy robić. Ktoś uwielbia biologię na UMLub (załóżmy, że taki cudak istnieje). Taki ewenement nie będzie szukał chęci do nauki, bo będzie miał ją już w sobie. Materiał z przedmiotu nie będzie wkuwany tylko pochłaniany. Nie będzie marudził, że coś jest słabe, nudne, trudne.

Co więc zrobić z przedmiotami, których nie lubimy? Takich, których samo istnienie nas denerwuje i gdy próby zaznajomienia się z ich materiałem spełzają na niczym, a często są powodem jeszcze większego zniechęcenia czy zdenerwowania?

Istnieje kilka dróg. A przynajmniej te przychodzą mi do głowy w obecnej chwili:

Pierwsza -"Trudno, muszę w końcu to zrobić." - i robisz.
Druga - "Jeśli tego nie zrobię, to będzie źle." - i robisz
Trzecia - "Lepiej zrobię to teraz. Im szybciej będę miał to z głowy, tym lepiej. Zostanie mi więcej czasu na odpoczynek / rzeczy których uczyć się lubię / cokolwiek." - i robisz.
Czwarta - "Lubię ten temat. Ciekawe co się w nim kryje. Jak będę mógł zastosować tę wiedzę w życiu prywatnym i zawodowym? Co mnie w tym zafascynuje? Zrobię to teraz, fajnie będzie dowiedzieć się czegoś nowego / lepiej zrozumieć coś już znanego" - i robisz.
Piąta - "Nie mogę się doczekać! Jedzenie odkładam na bok, siadam do książek!" - i robisz.
Szósta - "Przecież mnie nie wywalą, / Nic się nie stanie." - i nie robisz.

Piąta i szósta to skrajność, więc wyrzucam z możliwych opcji. Reszta jest OK. Pierwszą zmęczysz się najszybciej, kolejnymi coraz mniej.